Na
początek dwa zastrzeżenia. Tytułowa „kara” to sankcja cywilnoprawna; w języku
prawniczym taka zamiana jest niedopuszczalna, w języku publicystycznym owszem.
Mówiąc o „nieuczciwych” wychodzę z założenia, że kto stosuje nieuczciwe
klauzule, ten jest nieuczciwy; klauzule, dopuszczające dowolność wierzyciela w
ustalaniu wysokości zobowiązań klienta są nieuczciwe.
Przedawnienie
roszczeń, o którym tu mowa, pojawia się na tle dyskusji o możliwej sankcji
nieważności bezwzględnej całych umów kredytowych zawierających klauzule
indeksacyjne odsyłające do swobodnego uznania banku w ustalaniu wysokości kursu
przeliczeniowego (np. http://www.polskieradio.pl/42/5351/Artykul/1659601,UOKiK-istotny-poglad-ws-frankowiczow-Umowy-z-mBankiem-moga-zostac-uznane-za-niewazne).
Dokładnie
może tu chodzić o dwojakiego rodzaju oceny:
-
umowa jest nieważna:
umowa
kredytowa przewiduje dowolność banku w ustalaniu wysokości zobowiązania klienta,
co jest sprzeczne z naturą umowy, co z kolei jest kwalifikowane jako
sprzeczność z ustawą; taka sytuacja podlega pod art. 58 § 1 k.c., a nie pod
art. 3851 k.c., przewidujący sankcję bezskuteczności częściowej
tylko dla przypadków sprzeczności z dobrymi obyczajami, ani pod art. 58 § 3
k.c., przewidujący nieważność częściową, gdyż dotyczy elementu przedmiotowo
istotnego, czyli takiego bez którego dana umowa istnieć nie może,
albo
-
umowa jest niezawarta:
umowa
kredytowa nie określa obiektywnie jednego z elementów przedmiotowo istotnych
umowy kredytu, a skoro strony nie zawarły żadnej innej umowy, to znaczy że
żadnej umowy nie zawarły (art. 69 ust. 1 pr. bank. w zw. z art. 70 k.c.).
Sądy
wielokrotnie wskazywały, że zarówno klauzula zmiany oprocentowania (np. wyr. I
CSK 46/11, wyr. SA w Warszawie VI ACa 88/10), jak również klauzula indeksacji (np.
wyr. TSUE C-26/13 teza 1, a
co do klauzul waloryzacyjnych wyr. SN I CSK 531/13) składają się na określenie
głównego świadczenia stron, tu: równoznacznego z elementem przedmiotowo
istotnym (choć trzeba wskazać, że orzecznictwo jest tutaj rozbieżne).
Z
dwóch konstrukcji umów kredytowych z elementem walutowym: kredytu indeksowanego
i kredytu denominowanego, przy założeniu że klauzula walutowa jest obarczona
dowolnością, to kredyt denominowany jest bardziej narażony na sankcję całkowitej
nieważności bezwzględnej. W umowie kredytu denominowanego zawartej w formie
pisemnej przewidzianej pod rygorem nieważności próżno szukać kwoty kredytu w
PLN, która bank będzie w przyszłości zobowiązany wypłacić. Z umowy dowiadujemy
się tylko, że bank jest zobowiązany do wypłaty w PLN. Jest natomiast kwota w
CHF (lub innej walucie obcej), ale tej, zgodnie z umową bank wypłacać nie miał.
Skoro strony mają świadczyć w PLN, a kwoty w PLN nie określiły, tzn. że umowy
kredytu nie zawarły.
W
przypadku nieważności umowy kredytu, każda ze stron powinna oddać drugiej to co
świadczyła. Drugiej stronie przysługuje roszczenie o zwrot bezpodstawnego
wzbogacenia. Przy tym, roszczenie każdej ze stron jest samodzielne, zgodnie z „teorią
dwóch kondykcji” (np. wyr. SO we Wrocławiu, II Ca 522/14). Ta teoria jest
jednolicie przyjmowana w polskiej literaturze prawniczej; konkurencyjna „teoria
salda” jest jednolicie odrzucana.
Roszczenie
o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia przedawnia się klientowi w ciągu 10 lat, a
bankowi jako przedsiębiorcy - w ciągu 3 lat. Bieg terminu przedawnienia liczy
się od dnia, w którym roszczenie o zwrot stałoby się wymagalne, gdyby wezwano
do zwrotu w najwcześniej możliwym terminie (art. 120 § 1 k.c. w zw. z art. 455
k.c.).
Na
przykładzie wygląda to tak:
-
umowa kredytu została zawarta 1.1.2008,
-
bank tego dnia wypłacił 100.000 PLN,
-
klient spłacał 10.000 PLN rocznie,
-
w roku 2016 okazało się, że umowa jest nieważna,
-
bank może żądać od klienta 0 PLN (roszczenie przedawnione),
-
klient może żądać od banku zwrotu 80.000 PLN (spłacał 8 lat: 8x10.000=80.000).
Klient
nie dostanie jednak 80.000 PLN. Bank może bowiem skorzystać z potrącenia za
okres, w którym jego roszczenia jeszcze nie były przedawnione, czyli do
1.1.2011 (art. 502 k.c.). W tym okresie klient zapłacił 3 razy po 10.000 PLN,
czyli łącznie 30.000 PLN. Bank potrąca więc 30.000 PLN. Finalnie, klient może
żądać od banku zwrotu 50.000 PLN (80.000 - 30.000 = 50.000).
Ocena,
czy umowa jest nieważna w całości, czy też w części odbywa się na podstawie
art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13, który to przepis z nieznanych przyczyn został
implementowany w roku 2000 przez art. 3851 § 2 k.c., mający
brzmienie:
„jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 nie
wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie”,
bez
fragmentu mówiącego:
„[...]
jeżeli jest to możliwe po wyłączeniu z
niej nieuczciwych warunków”.
Fragment
ten jest więc stosowany bezpośrednio z dyrektywy na podstawie jej art. 8 a contrario.
Zgodnie
z dorobkiem wspólnotowym ową możliwość związania umową w pozostałym zakresie
ocenia się na podstawie kryteriów obiektywnych (zob. wyr. TSUE C-453/10 i C-397/11).
Zarówno konieczność natychmiastowego zwrotu świadczeń spełnianych na podstawie
nieważnej umowy, jak i możliwe przedawnienie części takich roszczeń jednej lub
obydwu stron są zbytnio osadzone w realiach konkretnej sprawy by wpływać na
ocenę ważności umowy.
W
efekcie może się okazać, że nieważność umowy kredytowej, przedstawiana często
jako pandemonium dla klientów banków okaże się pandemonium dla samych banków.
Czy w kredycie denominowanym, po wygumkowaniu z umowy klauzuli "arbuzowej" przeliczenia na PLN po kursie ustalonym przez bank, nie można czytać umowy jako czysto walutowej?
OdpowiedzUsuńJeśli tak, stwarzałoby to możliwość domagania się od banku wypłaty kredytu we Frankach, co wynikałoby z tak czytanej umowy. Czy w takim razie można byłoby domagać się również "karnych odsetek" za opóźnienie w wypłacie kredytu? Jak je wyliczyć w CHF, bo nie ma chyba określonych ustawowo odsetek karnych w innych walutach?
Panie Mecenasie,
OdpowiedzUsuńproszę pozwolić, że przytoczę rozważania Sądu na temat rozliczeń stron po uznaniu umowy za nieważną. Oto cytat Sądu z uzasadnienia wyroku III C 1073/14:
>>>>Zwrot faktycznie spełnionych wzajemnych świadczeń nie wyczerpuje przy tym wszystkich roszczeń, które mogą być zgłoszone w takiej sytuacji. Fakt (1) korzystania przez kredytobiorcę z kapitału bez wynagrodzenia uiszczanego pod postacią prowizji i odsetek kapitałowych może bowiem zostać uznany za źródło jego wzbogacenia (odpowiadającego (2) uczciwemu kosztowi pozyskania kapitału), którego zwrotu, jako bezpodstawnego bank mógłby się od niego domagać (3). Zakres roszczeń związanych z uznaniem umowy za niewiążącą każdorazowo zależny jest jednakże od woli stron (4) występujących z żądaniami i zarzutami, sąd nie może bowiem orzekać co do przedmiotu nie objętego żądaniem ani też ponad zgłoszone żądanie (5).<<<<<
Sąd prowadzi rozważania na temat utraconych korzyści banku z powodu wieloletniego "korzystania z kapitału" przez konsumenta (1). Sąd mówi coś o zwrocie bankowi "uczciwego kosztu pozyskania kapitału" (2), którego bank może się domagać (3). Czy jest prawdą, że zwrot nienależnie pobranych kwot zależy od woli stron (4) jak to napisał Sąd.
Moje pytanie dotyka problemu w jakiej wartości oddawać kwoty? Wartości nominalne, czy też nominalne powiększone o inflację? Czy jest przepis definiujący, w jaki sposób strony mają sobie oddać pobrane pieniądze? Właściwie to może być sprawa bez precedensu, bo chyba jeszcze nikt nie rozwiązywał umowy po 10 latach na podstawie nieważności. Jeżeli Sąd nie mija się z prawdą, to bardzo trudno mi jest sobie wyobrazić, że bank nie rozpocznie batalii prawnej o odzyskanie "utraconych korzyści" z powodu 10 letniego okresu nie pobierania odsetek za przekazany na podstawie umowy kapitał.
-Ryszard Styczyński
To są bardzo ciekawe rozważania sądu, poczynione na marginesie sprawy, czyli tzw. obiter dicta: argumenty luźniej związane ze sprawą, które jednak służą wykazaniu trafności (sprawiedliwości?) rozstrzygnięcia. Bardzo często taki poboczny wątek nie jest doprowadzany do końca, jest zatrzymany w pół drogi, na tyle, na ile jest potrzebny w bieżącej sprawie. Do meritum.
UsuńSąd ma rację wskazując, że zaoszczędzone koszty to bezpodstawne wzbogacenie. Trzeba by tu liczyć przeciętne koszty kredytu, ale nie wiadomo co miało by być punktem odniesienia: kredyt indeksowany bez odesłania do klauzuli walutowej (takich nie wiedziałem), kredyt złotówkowy z WIBOR (takiego strony nie chciały zawierać), kredyt indeksowany bezskuteczny częściowo, czyli bez klauzuli indeksacyjnej ale z LIBOR (chyba tak). Dużo miałby tu do powiedzenia biegły.
Sąd nie porusza też kwestii przedawnienia roszczeń z bezpodstawnego wzbogacenia. Termin przedawnienia roszczeń o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia w postaci zaoszczędzenia kosztów kredytu biegnie od każdej daty oszczędności. Czyli korzystam z kapitału, gdybym miał kredyt na 20 lat, to co miesiąc płaciłbym odsetki, to co miesiąc mam korzyść. Czyli - roszczenie o zwrot tak rozumianej korzyści przedawnia się bankowi sukcesywnie co miesiąc po 3 latach.
Patrząc na przedawnienie z innej strony: nie można traktować daty wyroku jako daty wzbogacenia; datą wzbogacenia jest data rzeczywistego przepływu (kwoty kredytu) lub data uzyskania oszczędności (data niezapłaconych lub zwróconych odsetek). Jest tu bardzo ciekawy moment: klient może dochodzić zwrotu zapłaconych odsetek za ostatnie 10 lat, bank może potrącić kwotę kredytu i odsetki (502 k.c.) za pierwsze trzy lata, gdy jego roszczenie o zwrot kwoty kredytu nie było przedawnione, oraz odsetki jako "oszczędność" za ostatnie trzy lata (bo jeszcze nie przedawnione); w przyszłości, klient musi płacić odsetki jako "korzyść" co miesiąc aż do końca założonego przez strony czasu kredytowania.
W kwestii przedawnienia roszczeń o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia jako korzyści z niepłacenia odsetek prowadzę jeszcze kwerendę.
A jaka jest ,,kara" dla konsumenta dotkniętego przedawnieniem. Rozumiem,że trace kwotę nadpłat z rat zapłaconych przed 10-ciu latami i wcześniej. Ale elementy umowy zwłaszcza jej klauzule niedozwolone,na podstawie których sądy w umowach nieprzedawnionych uznają je za nielegalne i niewiążące klienta chyba sie nie przedawniają. Jezeli cś jest nielegalne to chyba od poczatku do końca. Czy w pozwie Sad na zarzut banku może uznać całą umowę za przedawnioną i nie badając jej jako takiej oddalić powództwo z tego tylko powodu. I na koniec pytanie - czy zawezwanie banku do próby ugodowej przed sadem przerywa bieg przedawnienia bez względu na skutek teg zawezwania.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPanie Mecenasie,
OdpowiedzUsuńCzy analizował Pan, dlaczego bank w sprawie o sygn. akt III C 1073/14 nie dokonał potrącenia? Czy uważa Pan, że mogłoby to choćby pośrednio świadczyć o tym, że bank jednak w pewnym sensie przyznaje, że umowa kredytu jest czynnością prawną nieważną? Być może dlatego bank nie zdecydował się potrącić swojej wierzytelności z dochodzonymi ratami kredytu, licząc że sąd nie podzieli zarzutu nieważności podnoszonego przez kredytobiorcę.
Tak to rozumiem. Wprawdzie, ściśle rzecz ujmując zarzut potrącenia nie musi być równoznaczny z uznaniem roszczenia, ale w praktyce często daje to sędziemu do myślenia.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńCzyli jeśli wyrok się utrzyma w II instancji to być może bank wystąpi o zapłatę tytułem zwrotu kwoty kredytu. Kredytobiorca podniesie zarzut przedawnienia, bank powoła się na nadużycie prawa 5 k.c., a sąd stwierdzi, że bank nie może powołać się na art. 5 kc w myśl zasady "czystych rąk" (vide : orzecznictwo TK, np. SK 5/99)…Zapowiada się bardzo interesująco. Mam nadzieję, że sądy będą zmierzać w tym kierunku.