Sąd Najwyższy stosuje prawo unijne w sporze o kredyt indeksowany.
Uzasadnienie wyroku III CSK 159/17 nie pozostawia wątpliwości. SN obrał kurs na wzmocnienie recepcji dyrektywy 93/13/EWG o przeciwdziałaniu nieuczciwym warunkom w umowach konsumenckich, która od jej implementacji w 2000 roku była po macoszemu traktowana w polskich sądach jako sądach Unii.
SN po pierwsze wskazał, że postanowienia umowy kredytu indeksowanego, odnoszące się do indeksacji kwoty kredytu, należą do postanowień określających główne świadczenia stron, a nie tylko do postanowień wpływających na wysokość głównego świadczenia stron (nb. 9). To z pozoru drobne rozróżnienie ma doniosłe znaczenie praktyczne. Nieprecyzyjność postanowienia określającego główne świadczenie stron oznacza, że umowa nie została ważnie zawarta. Nieprecyzyjność postanowienia wpływającego jedynie na wysokość głównego świadczenia oznacza, że świadczenie nie zostanie odpowiednio zmodyfikowane. TSUE w wyroku C-26/13 Kasler (teza 1, tiret pierwsze) sugerował już, że klauzule indeksacji walutowej określają główne świadczenia stron, jednak ostateczne rozstrzygnięcie pozostawił sądom krajowym.
Rozróżnienie między wyżej wskazanymi rodzajami postanowień umownych jest tyleż nieprecyzyjne, co sztuczne. Każde postanowienie określające główne świadczenie stron wpływa na jego wysokość. Generalne pytanie jak odróżniać klauzule określające główne świadczenie od klauzul jedynie wpływających na wysokość musi pozostać bez odpowiedzi. Na tle innych stosunków prawnych, a nawet na tle innych głównych świadczeń w umowie kredytowej SN nie zdecydował się na tworzenie takiego rozróżnienia. Dość wspomnieć orzecznictwo rozwinięte na tle ustalania wartości przedmiotu ubezpieczenia jako podstawy korygowania składki (wyr.: V CK 277/02, I CSK 257/14), korygowania ceny mieszkania w umowie deweloperskiej po obmiarze powykonawczym (wyr. I CSK 531/13), czy waloryzacji świadczenia pieniężnego (tenże wyr. I CSK 531/13).
Po drugie, SN wskazał, że tzw. „ustawa antyspreadowa” nie może pozbawiać konsumenta ochrony wynikającej z dyrektywy 93/13/EWG {nb. 11). Jest to stanowisko współbrzmiące z tezą 4 wyroku TSUE C-51/17 OTP Bank.
Po trzecie wreszcie, SN opowiedział się za eliminacją całej klauzuli walutowej, przy pozostawieniu w mocy umowy o ile da się ją wykonać. Tym samym, SN opowiedział się przeciwko tzw. „redukcji utrzymującej skuteczność”, czyli zabiegowi dopasowującemu klauzulę umowną do obowiązującego prawa przez jej częściowe uchylenie. Stanowisko to jest zgodne z utrwalonym orzecznictwem TSUE, podtrzymanym ostatnio w wyroku Wielkiej Izby w sprawie C-70/17 Abanca Corporación Bancaria SA, nb. 64. W efekcie SN stwierdził, że przy założeniu, że umowa została ważnie zawarta i można ją wykonać, nie ma przeszkód by opisywała ona świadczenia stron umowy kredytowej przez wskazanie kwoty kredytu w PLN i odesłanie do stawki oprocentowania LIBOR powiększonej o marżę. Wniosek ten wynika z utrwalonego orzecznictwa TSUE, potwierdzonego m.in. wyrokiem Wielkiej Izby C-154/15 Naranjo (nb. 60 „zwyczajne i proste niestosowanie”).
Wskazany wyżej dorobek wspólnotowy, z którego czerpie SN w opisanym wyroku, w szczególności powaga wyroków Wielkiej Izby TSUE pozwala mieć nadzieję, że przyczyni się on do ujednolicenia orzecznictwa i przyspieszenia procesów w sprawach dotyczących kredytów indeksowanych do waluty obcej.
poniedziałek, 10 czerwca 2019
poniedziałek, 27 maja 2019
"Wirtualizacja sądowej ochrony słabszej" - cytat.
Dziś publikuję w celach popularyzatorskich fragment pracy prof.
E. Łętowskiej (E. Łętowska, Wirtualizacja sądowej ochrony słabszych [w:] Ochrona
słabszej strony stosunku prawnego. Księga jubileuszowa ofiarowana Profesorowi
Adamowi Zielińskiemu (red. M. Boratyńska), Warszawa 2016, s. 73 i nast.).
„[…] Na samym progu transformacji [...] była [...] konieczność przełamania holistycznej aksjologii prawa i dyskursu
prawniczego, ukształtowanego w latach 1945–1988. Transformacja wymagała bowiem
zerwania z nastawieniem charakteryzującym myślenie polskich prawników
wychowywanych w przekonaniu, że co dobre dla jednostki gospodarki
uspołecznionej, automatycznie musi być dobre dla ogółu, a przez to i dla
pojedynczej jednostki – konsumenta.
[…] Podjęcie ochrony słabszego jako problemu w
prawodawstwie i prawoznawstwie wymusiły polityczno-gospodarcze (akcesja do UE)
wymagająca posłuszeństwa prawu europejskiemu. Ustawodawca nie potrafi jednak po
dziś dzień sprawnie implementować konsumenckiego prawa unijnego. Problem
stanowi złe zagospodarowanie (wykorzystanie) marginesów swobody pozostawionych
dla ustawodawcy krajowego. Najczęściej te marginesy pozostają niewykorzystane.
[…] Co gorsza, sędziowie sami wychowani w posłuszeństwie
wobec opresji, jakie ich spotykają jako konsumentów, nie potrafią zdobyć się na
wysiłek interpretacyjny, sądząc, że przewaga organizacyjna, informacyjna,
finansowa wspierająca profesjonalistę jest okolicznością faktyczną, prawnie
nierelewantną. Charakterystyczne, że to ciągle ta sama postawa co przed
transformacją, tyle że o różnej genezie.
[…] Ochrona słabszego jest ochroną jego wolności (wyboru i
autonomii na rynku, gdy dotyczy ochrony konsumenta), a nie tylko
protekcjonistycznie ujmowanych interesów ekonomicznych. Ci, którzy mają nam
sprzedać lub świadczyć to, czego akurat niezbędnie potrzebujemy – czy to będzie
wypłata pieniędzy z bankomatu, czy pomoc medyczna – mają nad nami władzę, tu –
ekonomiczną. Władza profesjonalisty nad konsumentem wynika z jego lepszego
poinformowania, znajomości rynku i towaru, którym handluje, z lepszej
organizacji, a także z tego, że ma więcej czasu i pieniędzy na przetrzymanie
sporu. Umowa z silniejszym tylko powiększa jego przewagę, bo słabszy nie ma jak
i czym przekonać go w czasie pertraktacji do korzystniejszej treści umowy. To
godzi nie tylko w interesy, ale też wolność słabszego (do uczestnictwa na
rynku, ale nie tylko – czasem w wolność w ogóle). I mimo że umowa jako taka
kojarzy się z cechami właściwymi demokracji: dobrowolnością, pertraktacjami,
porozumieniem czy kompromisem, paradoksalnie jest ona prawnym instrumentem
wzmocnienia silniejszego partnera. A więc przez to staje się narzędziem
zniewolenia. Dlatego zresztą nie mają racji ortodoksyjni apologeci braku
jakiejkolwiek regulacyjnej aktywności państwa poprzez prawo, że błędnie
mniemają, jakoby swoboda umów w żaden sposób nie zagrażała wolności na rynku.
Można bowiem uznać to za paradoks, ale umowy, negocjacje – instrumenty pozornie
demokratyczne i koncyliacyjne – są świetne i pożądane politycznie, prawnie,
społecznie, jeżeli siła i determinacja negocjacyjna obu stron są mniej więcej
równe. Gdy ze względów systemowych jest inaczej – to umowa staje się trucizną
wolności.
[…] Rozdźwięk między sferą powinności prawa i jego bytem
jest wywołany postępującą „wirtualizacją” prawnej ochrony: coraz trudniej jest
ją efektywnie uzyskać w pewnych kategoriach spraw. A ten, kto ją musi
zainicjować w obronie własnego prawa, staje się słabszym „na wejściu” – wobec
tego, kto nie potrzebuje poszukiwać pomocy sądu. Pobłażanie i tolerancja dla
niektórych naruszeń prawa powoduje bowiem, że ofiara tych naruszeń
(poszkodowany) musi wręcz „wydrzeć” to, co mu prawo teoretycznie gwarantuje.
Aby uzyskać „swoje prawo”, musi się nastawić już nie tylko na iheringowską
„walkę o prawo”, lecz czasochłonne (czas jest jego głównym wrogiem)
„wyszarpywanie” prawa. Z kolei jego przeciwnik procesowy (nawet gdy jest nim
teoretycznie równoprawna strona umowy lub zobowiązania, a więc gdy brak tu
stosunku podporządkowania) liczy, że poszkodowany nie pokona ryzyka
procesowego, nie podoła trudnościom sporu i po prostu z niego zrezygnuje. To
rodzi u silniejszego pokusę skorzystania z tego dodatkowego handicapu i ośmiela do naruszenia prawa
lub/i korzystania z niego przy bezsilności drugiej strony. Kolejnym problemem
jest to, że konkurencja na rynku usług prawnych skłania oferentów (adwokaci,
notariusze) do wybierania usług bardziej opłacalnych (pomoc prawna świadczona
konsumentom profesjonalistom się nie opłaca). Konkurencja odbywa się też
poprzez obniżenie jakości i staranności zawodowej. Jest to szczególnie widoczne
przy zderzeniu konsumenta z wyspecjalizowaną obsługą prawną typu consigliere, jaka już pojawiła się w
Polsce. Ta „wirtualizacja” – sic venia
verbo – prawnej ochrony jest przyczyną opłacalności różnego rodzaju
oszukańczych biznesów, systemów sprzedaży osobom starszym i nieporadnym
zbędnych gadżetów, lichwiarskich kredytów z pułapkami w postaci kar umownych
zastrzeganych na wypadek bagatelnego uchybienia terminu płatności raty, co
pozwala obejść ograniczenia oprocentowania, pojawienia się nieproporcjonalnie
wysokich czy dotkliwych zabezpieczeń (przedmiotem ich jest dobro wyjątkowo
cenne i z tej przyczyny poddane szczególnej ochronie: mieszkanie), piramid
finansowych, „produktów bankowych” o zafałszowanym celu i naturze
(ubezpieczenia niebędące ubezpieczeniami a tworzące iunctim z lokatą, kredytem lub umową turystyczną), i innych
patologii obrotu, które istnieją dlatego przede wszystkim, że można liczyć na
to, że poszkodowany nie odwoła się skutecznie do sądu, a prokurator nie połapie
w ich strukturze i naturze.
[…] Wymierzanie sprawiedliwości jest jednym z podstawowych
atrybutów państwa i fundamentem jego relacji z obywatelami opartych na zaufaniu
(art. 2 Konstytucji). Jeżeli prawo (materialne) coś przyznaje (teoretycznie),
zaś wymiar sprawiedliwości (praktycznie) nie gwarantuje uzyskania
merytorycznego, porządnie przygotowanego i uzasadnionego wyroku w przyzwoitym
czasie, bez nadzwyczajnych wysiłków i kłopotów z jego wyegzekwowaniem, wówczas
tego rodzaju sytuacja sama w sobie staje się czynnikiem destrukcji zaufania
między jednostką i państwem.
[…] Nie sprzyja dostrzeżeniu problemów, jakie stwarza
„wirtualizacja” ochrony prawnej, rozluźnienie więzi i komunikacji między
prawoznawstwem i praktyką. Prawniczy dyskurs naukowy koncentruje się na
pasjonujących dla samych prawników sporach w ramach poszczególnych dogmatyk
prawa. Takie też podejście badawcze przekazuje się w czasie studiów jako jedyne
godne zainteresowania w ramach nauki prawa. Wydobywanie z tekstu potencjalnych
znaczeń przez naukę i komentatorów (przyznaję, bywa to bardzo atrakcyjne!)
dodatkowo jednak bywa połączone z nieświadomością ubóstwa co do istniejącej,
powszechnej praktyki interpretacyjnej. Trudno też żywić aprobatę dla
opatrywania chwalebną etykietą „powściągliwości sędziowskiej” zamiłowania
redukowania rozumowań prawniczych do powierzchownej wykładni językowej
(połączonej z rozumowaniem a contrario i
uwiądem wykładni systemowej i funkcjonalnej). Teoretycy prawa krytykują
dominację statycznej wykładni językowej wręcz wypierającej inne metody
odnajdywania sensu i znaczenia prawa. Na dodatek czym innym jest naganny
aktywizm sędziowski (wkraczanie w sferę zastrzeżoną dla ustawodawcy i
polityki), a czym innym godna pochwały inwencja i sprawność interpretacyjna.
Tymczasem dominująca wykładnia językowa, nierzadko w wersji zmitologizowanej,
ma charakter zamykający i ekskluzywny: prowadzi do wykluczenia przez sąd a limine innych możliwości
interpretacyjnych niż czysto językowe (no bo skoro clara non sunt interpretanda) i uznania ich za wyłączną i pierwszą
akceptowalną możliwość rozstrzygnięcia. Idzie to nawet tak daleko, że w
praktyce sam wniosek dowodowy prowadzący w odmiennym kierunku czy propozycję
przeprowadzenia innej interpretacji – uznaje się za niedopuszczalne. Tymczasem
to właśnie wykładnia systemowa czy wyprowadzana z ratio legis regulacji – scalają, otwierają na system prawa (w
naszych czasach – wieloskładnikowy), umożliwiają realizację jego celów jako
całości, dochowanie wierności wymaganiu effet
utile (wobec prawa unijnego) i nakazywanej przez prawa człowieka zasadzie
efektywności ochrony prawa i sądu. Ochrona ta ma wszak być efektywna i
praktyczna, a nie teoretyczna i abstrakcyjna. Oczekiwania wobec prawa i sposobu
posługiwania się nim, wyrażane z jednej strony przez obrońców praw człowieka i
– z drugiej – przez krytyków molekularnej wizji społeczeństwa, zadziwiająco
współbrzmią tu ze sobą, jednocząc się przeciw wirtualności ochrony udzielanej
przez prawo i sądy”.
piątek, 10 maja 2019
SN: Aneks nie może pozbawić konsumenta uprawnień.
Miło mi poinformować, że po złożonej przez nas skardze kasacyjnej Sąd Najwyższy w wyroku I CSK 242/18 z 9.05.2019 w sprawie kredytu indeksowanego do CHF potwierdził, że odesłania do bankowej tabeli kursów są niedopuszczalne jako dowolne.
Odniesienie (umieszczone w oświadczeniu klienta o ryzyku walutowym) do kursu rynkowego, w oparciu o który ustalane są kursy walutowe przy wypłacie i spłacie kredytu indeksowanego jest nieprecyzyjne, a przez to również obarczone dowolnością i niedopuszczalne. Dodatkowo widełkowe określenie odchyleń od obiektywnych notowań kursu (tu: do +/- 5%), nawet gdyby było w treści umowy i nawet gdyby odsyłało do obiektywnego miernika, i tak byłoby obarczone niedopuszczalną dowolnością banku jako strony umowy.
Najciekawszym elementem rozstrzyganego sporu była kwestia skuteczności aneksu, który miał ustalać saldo kredytu w CHF, werbalnie go przewalutowując, ale pozostawiając zobowiązanie konsumenta do dokonywania wpłat na konto w PLN.
Klauzule umowne, przewidujące mechanizm indeksacji oparty na bankowej tabeli kursów, są bezskuteczne. Umowa w pozostałym zakresie jest ważna. Oznacza to, że w mocy pozostaje kredyt spłacany w formule PLN plus LIBOR (i umówiona marża).
Przekształcanie klauzul indeksacyjnych byłoby niedopuszczalną redukcją utrzymującą skuteczność, nie do pogodzenia z prewencyjnym charakterem sankcji podkreślanym w orzecznictwie TSUE. Nieuczciwy przedsiębiorca nic nie ryzykowałby bowiem stosując nieuczciwe klauzule, jeżeli po kontroli sądowej umowa miałaby tylko zostać sprowadzona do treści mieszczącej się w granicach prawa. Pominięcie całej nieuczciwej klauzuli jest właściwą sankcją w rozumieniu art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG.
Odniesienie (umieszczone w oświadczeniu klienta o ryzyku walutowym) do kursu rynkowego, w oparciu o który ustalane są kursy walutowe przy wypłacie i spłacie kredytu indeksowanego jest nieprecyzyjne, a przez to również obarczone dowolnością i niedopuszczalne. Dodatkowo widełkowe określenie odchyleń od obiektywnych notowań kursu (tu: do +/- 5%), nawet gdyby było w treści umowy i nawet gdyby odsyłało do obiektywnego miernika, i tak byłoby obarczone niedopuszczalną dowolnością banku jako strony umowy.
Najciekawszym elementem rozstrzyganego sporu była kwestia skuteczności aneksu, który miał ustalać saldo kredytu w CHF, werbalnie go przewalutowując, ale pozostawiając zobowiązanie konsumenta do dokonywania wpłat na konto w PLN.
SN, odmiennie niż Sąd Apelacyjny, nie dopatrzył się w aneksie odnowienia zobowiązania.
Po pierwsze, nie można tu mówić o odmiennym świadczeniu (art. 506 k.c.). Zobowiązanie konsumenta pozostaje zobowiązaniem do świadczenia w PLN, a gdyby nawet strony umówiły rzeczywiście, a nie tylko werbalnie, płatności w CHF, to i tak nie byłoby to świadczenie rodzajowo odmienne (też byłoby to świadczenie pieniężne). Jedyne co na pewno strony zmieniły, to odesłanie do notowań walutowych (z tabeli banku do tabeli NBP).
Po drugie, strony nie umówiły innej podstawy tego samego świadczenia (art. 506 k.c.), co mogłoby być alternatywnie drugą postacią odnowienia zobowiązania. Aneks nie jest inną podstawą prawną (umowa pozostaje ta sama) i nie byłby inną podstawą prawną nawet, gdyby zmieniał charakter kredytu na walutowy.
Określenie w aneksie salda kredytu w CHF ma charakter uznania długu. Jednak uznanie długu nie kreuje go, a jedynie przenosi ciężar dowodu na uznającego dług w zakresie nieistnienia długu. Powodowie mogą więc udowadniać, że dług istniał w innej (niższej) wysokości, a w konsekwencji doszło do nadpłat w jego spłacie. SN uznał za prawdopodobne, w świetle ww. stwierdzenia częściowej bezskuteczności umowy, że nadpłata wystąpiła.
SN wskazał, że kredyt w formule PLN plus LIBOR i marża jest bardzo korzystny dla konsumenta. SA będzie więc musiał ustalić, czy w interesie konsumenta było w ogóle zawieranie aneksu do umowy, który zmienia saldo kredytu przez odniesienie do CHF i przewiduje spłatę po przeliczeniu tego salda przez kurs ustalany przez NBP (SN sugerował, że raczej takiego interesu nie widzi). SA będzie musiał ustalić czy, i ewentualnie jakie, skutki aneks wywołał.
Sprawa dotyczy kredytu Noble Bank przeznaczonego na inwestycje kapitałowe.
Sprawa dotyczy kredytu Noble Bank przeznaczonego na inwestycje kapitałowe.
środa, 27 marca 2019
TSUE: Na pierwszym miejscu interes konsumenta w nieważności umowy.
W wyroku Wielkiej
Izby z 26.03.2019 wydanym w połączonych sprawach C-70/17 i C-179/17 Abanca Corporación Bancaria oraz Bankia TSUE zajął się m.in. rozumieniem interesu
konsumenta w stwierdzeniu nieważności całej umowy na podstawie art. 6.1
dyrektywy 93/13/EWG.
Zdaniem TSUE
sąd krajowy powinien każdorazowo zbadać, czy stwierdzenie nieważności umowy
zawierającej nieuczciwy warunek naraża konsumentów na szczególnie negatywne konsekwencje (pkt 59, 61, 64). Oznacza to,
że nie mogą to być zwykłe negatywne konsekwencje typowe dla określonej sytuacji
faktycznej, np. prowadzenie egzekucji wobec konsumenta, który nie zwraca
otrzymanej kwoty kredytu, ale konsekwencje szczególne, np. prowadzenie
egzekucji w mniej korzystny sposób (jeżeli dostępne są dwa sposoby - pkt 61).
Należy
zauważyć, że w rozpatrywanych sprawach konsumenci nie występowali o
stwierdzenie nieważności całej umowy. W jednej sprawie konsumenci występowali o
stwierdzenie częściowej bezskuteczności umowy (pkt 21). W drugiej sprawi konsumenci
wnieśli o wstrzymanie egzekucji w trybie egzekucji z nieruchomości obciążonej
hipoteką (pkt 128 opinii Rzecznika Generalnego w sprawie). Podobnie w powołanej
sprawie C-26/13 Kásler, konsumenci
również nie powoływali się na nieważność całej umowy (pkt 58).
Należy tu
poczynić dygresję i odnieść się do wyroku TSUE z 14.03.2019 C-118/17 Dunai. W tym wyroku wskazano, że stanowisko
procesowe konsumenta najlepiej oddaje jego interes (pkt 55 wyroku C-118/17). „Zważywszy, że konsument wnosząc pozew
przeciwko bankowi, chciał się uwolnić właśnie od tego obowiązku [ponoszenia
ciężaru finansowego związanego z ryzykiem kursu walutowego, przyp. MK], byłoby sprzeczne z jego interesami, gdyby
sąd odsyłający uznał przedmiotową umowę za ważną” (pkt 24 wyroku C-118/17).
Wracając do
spraw C-70/17 i C-179/17 należy założyć, że stanowisko Wielkiej Izby TSUE
byłoby inne gdyby konsumenci wnosili o stwierdzenie nieważności całej umowy.
Stanowisko
takie jest zgodne z utrwalonym orzecznictwem TSUE, zgodnie z którym ostatecznie
to konsument jest władny stwierdzić, czy sankcja nieuczciwości warunku umownego
na podstawie art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG, w tym stwierdzenie nieważności
całej umowy, jest dla niego korzystna, czy też nie; czy ją akceptuje, czy z
niej rezygnuje (np. wyrok TSUE z 21.02.2013, C-472/11 Banif).
”Sąd krajowy powinien wyciągnąć wszystkie skutki, które zgodnie z prawem krajowym
wynikają ze stwierdzenia nieuczciwego charakteru danego warunku, w celu
zapewnienia, że konsument nie będzie nim związany (ww. wyrok w sprawie Asturcom
Telecomunicaciones, pkt 59). Trybunał stwierdził jednak, że sąd krajowy nie ma
obowiązku na podstawie dyrektywy wyłączać zastosowania danej klauzuli, jeżeli
konsument, po poinformowaniu go przez rzeczony sąd, nie ma zamiaru powoływać
się na nieuczciwy i niewiążący charakter (zob. ww. wyrok w sprawie Pannon GSM,
pkt 33, 35). (pkt 27 wyroku C-472/11)”.
Gdyby nawet
stanowisko procesowe konsumenta nie miało być decydujące, to i tak w warunkach faktycznych
i prawnych sporów sądowych prowadzonych w Polsce na tle kredytów z klauzulami
walutowymi nie powinno być wątpliwości, że nieważność całej umowy leży
zasadniczo w interesie konsumenta, a nie leży w interesie banku.
Wskazują na to m.in.
następujące okoliczności:
- od roku 2010
kredyty te nie są już udzielane,
- roszczenia
banku przedawniają się po trzech latach od wymagalności, którą w przypadku
roszczeń z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia liczy się od dnia następującego po
dniu przysporzenia (art. 120 k.c. w zw. z art. 455 k.c.),
- bank może
żądać tylko różnicy między kwotą wypłaconą, a kwotą już spłaconą,
- bankowi nie
przysługują już przywileje związane z BTE, co oznacza konieczność prowadzenia
procesu na zasadzie równości broni,
- nieważność
umowy kredytowej pociąga za sobą nieważność umowy hipotecznej, co z kolei oznacza,
że konsument może sfinansować spłatę nieważnego kredytu przez zaciągnięcie
nowego kredytu hipotecznego lub przez sprzedaż nieobciążonej nieruchomości,
- sąd jest władny
rozłożyć świadczenie konsumenta z tytułu zwrotu bezpodstawnego wzbogacenia na
raty (art. 320 k.p.c.).
W konsekwencji,
wydaje się, że w świetle omawianego tu wyroku Wielkiej Izby TSUE korekcie
powinna ulec ta linia orzecznicza, która zakłada „chronienie” konsumenta przed
skutkami jego własnego pozwu i odmawianie konsumentowi sankcji nieważności
umowy na podstawie art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG z powołaniem na „interes
konsumenta”.
Odniesienia do numerów bocznych uzasadnienia dotyczą wyroku
C-70/17 i C-179/17, chyba że inaczej wskazuję.
wtorek, 18 września 2018
Dekompozycja bankowego sądu arbitrażowego.
Sąd Apelacyjny w Szczecinie w postanowieniu z 4.09.2018, I AGz48/18 uznał, że rozwiązanie Prezydium Sądu jako organu stałego sądu
arbitrażowego - Sądu Polubownego (Arbitrażowego) przy Związku Banków Polskich
(SP ZBP), stanowi o niewykonalności zapisu na sąd polubowny, zawartego w
momencie, w którym Prezydium funkcjonowało.
W rozpoznawanej sprawie spółka - klient banku zapytał SP ZBP przed
wytoczeniem powództwa, czy w roku 2017 jest gotów prowadzić postępowanie w
oparciu o regulamin z dnia zapisu, pochodzącego jeszcze z roku 2006.
SP ZPB w osobie Sekretarza Sądu wskazał, że nie udziela porad
prawnych, ale dodał, że SP ZBP proceduje w oparciu o aktualny regulamin.
Spółka poczytała tę odpowiedź, na podstawie art. 1161 § 3 k.p.c., za
odmowę procedowania w oparciu o regulamin objęty zapisem. Tym samym, spółka
uznała, że „rozpoznanie sprawy w ramach tego sądu okazało się z innych przyczyn
niemożliwe” (art. 1168 § 2 k.p.c. mówi w pierwszym rzędzie o odmowie przyjęcia
sprawy do rozpoznania przez sąd arbitrażowy, co w tej sprawie nie było
podnoszone).
Regulamin obowiązujący w roku 2006 nakładał na Sekretarza
Sądu obowiązki związane z organizacją pracy SP ZBP. Podobnie stanowi regulamin
obowiązujący w roku 2016, z tym że regulamin ten wymienia organy SP ZBP (czego
nie czynił regulamin z 2006), wśród których nie ma Sekretarza Sądu.
Jednocześnie, Sekretarz Sądu był w roku 2017 (w chwili składania zapytania
przez spółkę) na stronie internetowej SP ZBP wymieniany jako organ SP ZBP.
Przy tym, regulamin z roku 2006 przewidywał funkcjonowanie w strukturach
SP ZBP Prezydium Sądu, odpowiedzialnego m.in. za rozstrzygnięcia w zakresie właściwości
sądu oraz w zakresie wyłączenia arbitra. Regulamin z roku 2016 nie przewiduje w
ogóle funkcjonowania Prezydium Sądu. Jest to wynikiem rozwiązania Prezydium
Sądu w strukturach stałego sądu polubownego jakim jest SP ZBP.
Sąd I instancji nie dopatrzył się wadliwości zapisu i odrzucił
pozew na zarzut pozwanego banku.
Sąd II instancji zmienił postanowienie sądu I instancji i oddalił wniosek
pozwanego banku o odrzucenie pozwu.
Sąd II instancji uznał za decydujące zniknięcie Prezydium Sądu ze
struktur stałego sądu polubownego, publikującego regulamin, do którego strony
odnosiły się w momencie zawierania zapisu. Prezydium Sądu było wyposażone w
kompetencje istotne dla przebiegu postępowania i gwarancji procesowych stron. W
związku z tym, sąd II instancji uznał, że brak Prezydium Sądu w strukturach
stałego sądu polubownego stanowi o niewykonalności zapisu o treści ustalonej
przez strony (art. 1165 § 2 k.p.c.).
Sąd II instancji wskazał, że opisany przypadek nie spełnia
przesłanek niemożliwości rozpoznania sprawy „z innych przyczyn” (art. 1168 § 2
k.p.c.) jako przesłanki wygaśnięcia zapisu.
Stanowisko Sądu Apelacyjnego w Szczecinie jest wyrazem prymatu autonomii
woli stron wyrażających zgodę na poddanie sporu kognicji sądu arbitrażowego nad decyzjami organizacyjnymi tego sądu. Zapis na sąd polubowny jako ograniczenie prawa do sądu w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji RP powinien być interpretowany ściśle (wyr. SN II CSK 263/08).
Instytucjonalny sąd arbitrażowy pozostaje związany swoim regulaminem w wersji znanej stronom w chwili dokonywania zapisu. Takie stanowisko wynika wprost z art. 1161 § 3 k.p.c.
Instytucjonalny sąd arbitrażowy pozostaje związany swoim regulaminem w wersji znanej stronom w chwili dokonywania zapisu. Takie stanowisko wynika wprost z art. 1161 § 3 k.p.c.
Pojawiające się w doktrynie głosy de lege ferenda o potrzebie oderwania regulaminu od woli stron
wyrażonej w zapisie należy poddać krytyce w zakresie, w jakim dotyczą zapisów
na sąd polubowny dokonywanych, jak w przedmiotowej sprawie, pomiędzy instytucją
finansową, a jej klientem. Jak wynika z regulacji MiFID klient detaliczny instytucji
finansowej nie jest traktowany jako profesjonalista, a jego status prawny zbliżony
jest do pozycji konsumenta. W takich relacjach kognicja sądu arbitrażowego, i
to działającego przy izbie gospodarczej zorganizowanej przez instytucje
finansowe, zbyt często może wynikać z narzucenia klauzuli umownej, która może
być wręcz uznana z tego powodu za bezskuteczną (zob. art. 3853 pkt
23) k.p.c. w zw. z pkt 1 q) załącznika do dyrektywy 93/13/EWG).
piątek, 7 września 2018
Aneksy "frankowe" w uchwale siedmiu sędziów SN
Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów z 20.06.2018, III
CZP 29/17, której uzasadnienie właśnie się ukazało, potwierdził że niedozwolony
charakter warunków umowy konsumenckiej należy w indywidualnej sprawie badać wyłącznie
na moment (do momentu) zawarcia umowy. Przeciął tym samym pojawiające się
nieraz dywagacje nt. znaczenia sposobu wykonania umowy dla oceny jej
skuteczności.
Na marginesie tej dość oczywistej tezy Sąd Najwyższy zajął się możliwością
sanowania niedozwolonego warunku umowy konsumenckiej przez tzw. następczą
czynność prawną. Chodzi tu przede wszystkim o jednostronne potwierdzenie
niedozwolonego warunku przez konsumenta lub (co występuje częściej) o aneksy, czyli
porozumienia w zamierzeniu stron zmieniające umowę (s. 16-17).
Sąd Najwyższy przyjął, że możliwość potwierdzenia wadliwej umowy w
opisanych wyżej sytuacjach występuje tylko przy wystąpieniu co najmniej dwóch
przesłanek. Następcza czynność prawna powinna wyraźnie
i jednoznacznie wskazywać na:
- bezskuteczność niedozwolonego warunku,
- wolę sanowania umowy w powyższym zakresie.
Sąd Najwyższy sformułował przy tym przesłankę negatywną takiego
potwierdzenia i stwierdził, że nie może ono
nastąpić w wyniku akceptacji wzorca umownego przez konsumenta.
Z argumentacji przedstawionej przez Sąd Najwyższy wynika, że
wszelkie aneksy zmieniające treść umowy kredytowej, w szczególności aneksy ustalające
bieżące saldo kredytu w walucie indeksacji (nota bene nie podające bieżącego
salda kredytu w walucie kredytu na ten sam dzień), nie mogą być traktowane jako
postanowienia sanujące niedozwolone warunki umowne.
Sąd Najwyższy odniósł się przy tym do dorobku TSUE, który w kilku wyrokach
dał wyraz poglądowi o możliwości rezygnacji w
procesie przez należycie poinformowanego konsumenta z sankcji powiązanej
z niedopuszczalnym charakterem umowy konsumenckiej. Z dotychczasowego
stanowiska TSUE wynika rzeczywiście możliwość rezygnacji konsumenta z sankcji
(zob. np. C- 243/08 Pannon pkt 33-35, wyr. C-472/11 Banif, pkt 31 i 35). Trzeba
jednak zauważyć, że wszystkie wypowiedzi TSUE dotyczą rezygnacji dokonywanej w
procesie, co jest o tyle uzasadnione, że sąd w momencie rezygnacji może ocenić
stopień poinformowania konsumenta, doinformować go, a nawet odmówić
zatwierdzenia skutków rezygnacji (np. w postanowieniu odmawiającym umorzenia
postępowania). W tym kontekście, stanowisko sformułowane przez Sąd Najwyższy
wykracza poza dorobek orzeczniczy TSUE i być może będzie wymagało potwierdzenia
w formie odpowiedzi na pytanie prejudycjalne.
Wydaje się przy tym, że stanowisko Sądu Najwyższego nie obejmuje przypadków nieważności umowy.
Zgodnie z jednolitym stanowiskiem judykatury i orzecznictwa, konwalidacja
nieważnej czynności prawnej jako sprzecznej z bezwzględnie obowiązującymi
przepisami prawa lub dobrymi obyczajami jest co do zasady niedopuszczalna (R.
Trzaskowski, Skutki sprzeczności umów obligacyjnych z prawem, Warszawa 2013, s.
435 oraz Z. Radwański, A. Olejniczak, Prawo cywilne – część ogólna, Warszawa
2013, nb. 776; zob. np. wyrok SN z dnia
17 listopada 2000 roku, V CKN 1374/00, OSNC 2004, nr 3, poz. 45, wyrok SN z
dnia 10 października 2002 roku, V CK 370/02, OSNC 2004, nr 2, poz. 21).
Dotyczy to szczególnie przypadków wpisujących się w stałą, naganną praktykę
przedsiębiorcy (S. Rudnicki, R. Trzaskowski [w:] Kodeks cywilny. Komentarz.
Część ogólna. (red. J. Gudowski), Warszawa 2014, nb. 123 do art. 58).
Pozostaje nadzieja, że w sprawach, w których sądy uznały już aneksy
do umowy kredytowej za skutecznie sanujące niedozwolone postanowienia umowne, w
szczególności za porozumienia nowacyjne, stanowisko Sądu Najwyższego wpłynie na
zmianę oceny prawnej aneksów (chodzi tu przede wszystkim o sprawę zawisłą przed
Sądem Najwyższym pod sygnaturą akt: I CSK 242/18 ze skargi kasacyjnej od wyroku
SA w Warszawie VI ACa 786/16).
środa, 20 czerwca 2018
Warunek niedozwolony nie może się stać dozwolony.
Sąd Najwyższy, orzekając w składzie siedmioosobowym,
podjął dzisiaj uchwałę następującej treści:
„Oceny, czy postanowienia umowne jest niedozwolone
(art. 3851 § 1 k.c.), dokonuje się według stanu z chwili
zawarcia umowy”.
Teza ta tyleż trafna co oczywista wymaga kilku zdań
komentarza z uwagi na okoliczności, w których została podjęta. Wniosek o
podjęcie uchwały w składzie 7 sędziów złożył do Sądu Najwyższego Rzecznik
Finansowy. Rzecznik Finansowy powołał się przy tym na liczne przypadki
naruszania tej zasady w orzecznictwie sądów powszechnych. Sąd Najwyższy mógł
odmówić wydania uchwały ze wskazaniem na oczywistość odpowiedzi, jednak uznał,
że problem w orzecznictwie jest, i że uchwała będzie tu bardziej właściwą formą
wypowiedzi niż postanowienie odmawiające podjęcia uchwały.
Teza ta jest oczywista już choćby dlatego, że SN
zajmował się tą kwestią. Niedozwolony charakter postanowienia umowy wynika z
jego sprzeczności z dobrymi obyczajami i rażącego naruszenia interesu konsumenta.
Badanie czy postanowienia umowy są sprzeczne z dobrymi obyczajami SN ograniczał
już do stanu z dnia zawarcia umowy (np. w wyroku IV CSK 285/16 z 1 marca 2017).
Również badanie przesłanki rażącego naruszenia interesu konsumenta SN nakazywał
badać na moment zawarcia umowy (wyroki SN: I CK 297/05 z 3 lutego 2006 i I CSK
125/15 z 15 stycznia 2016). Oba elementy składające się na abuzywność warunku
umownego były już więc przedmiotem ocen SN.
Problem w orzecznictwie sądów powszechnych wziął się z
opacznego rozumienia dwóch wyroków SN z 2015 roku. Wyroki te odnoszą się do
momentu wykonania umowy. Jednak czynią to w zupełnie innym kontekście.
Po pierwsze, chodzi o wyrok SN IV CSK 362/14 z 19
marca 2015 (tzw. "instrumentalny", gdyż odnoszący się do „ustawy
antyspreadowej” jako instrumentu konkretyzacji treści umowy kredytowej). Wyrok
wskazuje, że z momentem spłaty raty klient wie już ile zapłacił i jakie
przyjęto kursy do rozliczenia, ustaje więc element niepewności. Obserwacja ta
posłużyła SN jedynie do odmówienia
klientowi interesu prawnego w powództwie o ustalenie. W innym miejscu SN
podkreśla, że sama „ustawa antyspreadowa” nie rozwiązuje problemu w sytuacji, w
której strony nie zawarły porozumienia konkretyzującego wysokość kursów.
Po drugie, chodzi o wyrok SN II CSK 768/14 (tzw.
"arbuzowy", z uwagi na przenośnię użytą w ustnych motywach wyroku do
podziału jak arbuza niedookreślonej klauzuli zmiany oprocentowania i
pozostawienia w mocy części niewadliwej). Uwagi zarówno krytykom, jak i apologetom
tego wyroku, uchodzi zwykle okoliczność, że wyrok zapadł w sprawie o odszkodowanie. W sprawie
dotyczącej bezpodstawnego wzbogacenia lub bezpodstawności egzekucji kwestie
odszkodowawcze się nie pojawiają. Nie jest tez możliwe posługiwanie się w tych
sprawach instrumentarium zastosowanym przez SN w sprawie odszkodowawczej, na
które składają się pojęcia, takie jak „uczciwy zysk” czy „rynkowo uzasadnione
oprocentowanie”, oceniane na moment wykonania umowy.
Z ww. wyroków bynajmniej nie wynika, że sąd może
podejmować próbę sanowania umowy przez odpowiednią ocenę momentu wykonania
umowy. Takiej tezy SN też nigdy nie sformułował w sprawie o bezpodstawne
wzbogacenie lub w sprawie przeciwegzekucyjnej. Wypada więc oczekiwać, że
uzasadniając dzisiejszą uchwałę SN odniesie się do ww. wyroków SN po to, by w
przyszłości uniknąć nieporozumień w ich rozumieniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)