środa, 25 listopada 2015

„Kredytobiorcy >>złotówkowi<< mają gorzej.”



Jak wspomniałem w poprzednim wpisie, czyste kredyty „złotówkowe” z WIBOREM jako wskaźnikiem rynkowym stopy procentowej są w mediach przeciwstawiane kredytom złotówkowym „indeksowanym” z LIBOREM. Pozycja prawna kredytobiorców „złotówkowych” jest przy tym przeciwstawiana pozycji kredytobiorców „indeksowanych” ze wskazaniem, że ci pierwsi per saldo „mają gorzej”. Z tego wyprowadzany jest nieraz wniosek, że ci drudzy – skoro „mają lepiej” - nie powinni domagać się ustalenia, że „indeksacja” z tych czy innych względów jest nieuczciwa.



Dlaczego jedni „mają gorzej”? Czy nie dlatego, że WIBOR był (a może nadal jest) ustalany w oderwaniu od realiów rynkowych?



Na pytanie to brak odpowiedzi w mediach, co może nie powinno dziwić. Ale prób porównania sytuacji kredytobiorcy „złotówkowego” i „indeksowanego” dokonują też sądy (np. wyr. SO w Krakowie - I C 988/13: http://law24.pl/wp-content/uploads/2015/11/20151125162936275.pdf, wyr. SO w Warszawie - II C 302/14: http://orzeczenia.warszawa.so.gov.pl/content/$N/154505000000603_II_C_000302_2014_Uz_2015-02-17_001); niestety próby te ograniczają się do ogólnych sugestii o sprzeczności kwestionowania kredytów „indeksowanych” z dobrymi obyczajami właśnie ze względu na interes kredytobiorców „złotówkowych”, którzy indeksacji kwestionować nie mogą, a płacić muszą jeszcze więcej. Wydaje się, że próby dogmatycznego pogłębienia tego rodzaju argumentacji muszą spełznąć na niczym, a to z dwóch względów.



Po pierwsze, fundamentem prawa umów, jako części prawa cywilnego, jest ważenie interesów dwóch stron umowy. Interesy te mogą, czy nawet powinny być, przeciwstawne (akurat w przypadku umów bankowych ten klasyczny paradygmat jest przełamywany na rzecz uwzględniania przez bank interesu klienta). Ocena stosunku cywilnego sprowadza się do oceny interesów stron umowy. Możliwość kreowania stosunku cywilnego może być oczywiście przez ustawodawcę ograniczona z uwagi np. na ochronę interesów osób trzecich (np. reglamentacja administracyjna działalności bankowej służy ochronie m.in. interesów deponentów jako osób trzecich w stosunku do stron umowy kredytowej). Ale w ramach kompetencji zakreślonych ustawą strony umowy regulują swoje interesy (ewentualnie – wskazanych osób trzecich).



Nie można jednak interesów stron korzystających przy zawieraniu umowy ze swobody umów przeciwstawiać interesowi osób trzecich. Nie taka jest rola swobody umów i nie taka jest rola prawa umów. Autonomia stron wyrażana przez swobodę umów jest wprawdzie ograniczana przez dobre obyczaje, ale dobre obyczaje widziane przez pryzmat interesów jednej ze stron umowy. Jeżeli natomiast za pomocą dobrych obyczajów zaczniemy ograniczać swobodę umów przez wskazywanie na interesy grup, do których nie należy żadna ze stron umowy, to zastosujemy narzędzie prawa administracyjnego do oceny stosunków prawa cywilnego. Narzędzia hydraulika nie nadają się do naprawy drzwi. To inna dziedzina aktywności człowieka. Przecież niedostateczna ochrona prawna ofiar wypadków budowlanych nie może być argumentem za analogicznym ograniczeniem uprawnień ofiar wypadków drogowych.



Po drugie, sugerowanie że drudzy „mają lepiej” to sankcjonowanie tzw. „argumentu cenowego”, który jest od dawna rozpoznanym, niedopuszczalnym argumentem w prawie umów konsumenckich, a który polega na wskazaniu, że gdyby nie klauzula abuzywna, to koszty ponoszone przez konsumenta byłyby wyższe (zob. np. wyr. SA w Łodzi w sprawie grupy klientów mBank I ACa 1209/13). Po ponad 20 latach obowiązywania dyrektywy 93/13/WE, szczególnie jej art. 6 i 7, powinno być oczywiste, że przedsiębiorca powinien w konkurować na rynku w sposób zgodny z prawem obniżając koszty swojej działalności i przez to oferując konsumentom dobra na konkurencyjnych finansowo warunkach.



Ocena umowy przez pryzmat dobrych obyczajów rozumianych jako wyważanie interesów wszystkich grup klientów przedsiębiorcy jest oczywiście nie do pogodzenia z celami przyświecającymi wspomnianej dyrektywie, implementowanej do polskiego systemu prawa m.in. w art. 3851 – 3853 k.c. Jednoczesne funkcjonowanie kilku grup klientów, których umowy lub interesy są w pewnym zakresie przeciwstawne pozwalałoby przedsiębiorcy neutralizować przepisy mające przeciwdziałać nadużyciom w umowach konsumenckich. Tak więc, przy prawidłowej wykładni wskazanych norm zarówno klauzule odsyłające do przyszłych tabel kredytodawcy, jak i klauzule odsyłające do przyszłych notowań nierynkowego wskaźnika, powinny być uznane za bezskuteczne na podstawie art. 3851 k.c., niezależnie od możliwego wpływu bezskuteczności klauzuli na byt (konsens) całej umowy.



1 komentarz:

  1. Tymczasem projekt ustawy "odfrankowującej" zmierza właśnie w kierunku większego lub mniejszego zrównania kredytobiorców tzw. złotówkowych i frankowych. Jak to ocenić?

    OdpowiedzUsuń