wtorek, 18 września 2018

Dekompozycja bankowego sądu arbitrażowego.


Sąd Apelacyjny w Szczecinie w postanowieniu z 4.09.2018, I AGz48/18 uznał, że rozwiązanie Prezydium Sądu jako organu stałego sądu arbitrażowego - Sądu Polubownego (Arbitrażowego) przy Związku Banków Polskich (SP ZBP), stanowi o niewykonalności zapisu na sąd polubowny, zawartego w momencie, w którym Prezydium funkcjonowało.

W rozpoznawanej sprawie spółka - klient banku zapytał SP ZBP przed wytoczeniem powództwa, czy w roku 2017 jest gotów prowadzić postępowanie w oparciu o regulamin z dnia zapisu, pochodzącego jeszcze z roku 2006.

SP ZPB w osobie Sekretarza Sądu wskazał, że nie udziela porad prawnych, ale dodał, że SP ZBP proceduje w oparciu o aktualny regulamin.

Spółka poczytała tę odpowiedź, na podstawie art. 1161 § 3 k.p.c., za odmowę procedowania w oparciu o regulamin objęty zapisem. Tym samym, spółka uznała, że „rozpoznanie sprawy w ramach tego sądu okazało się z innych przyczyn niemożliwe” (art. 1168 § 2 k.p.c. mówi w pierwszym rzędzie o odmowie przyjęcia sprawy do rozpoznania przez sąd arbitrażowy, co w tej sprawie nie było podnoszone).

Regulamin obowiązujący w roku 2006 nakładał na Sekretarza Sądu obowiązki związane z organizacją pracy SP ZBP. Podobnie stanowi regulamin obowiązujący w roku 2016, z tym że regulamin ten wymienia organy SP ZBP (czego nie czynił regulamin z 2006), wśród których nie ma Sekretarza Sądu. Jednocześnie, Sekretarz Sądu był w roku 2017 (w chwili składania zapytania przez spółkę) na stronie internetowej SP ZBP wymieniany jako organ SP ZBP.

Przy tym, regulamin z roku 2006 przewidywał funkcjonowanie w strukturach SP ZBP Prezydium Sądu, odpowiedzialnego m.in. za rozstrzygnięcia w zakresie właściwości sądu oraz w zakresie wyłączenia arbitra. Regulamin z roku 2016 nie przewiduje w ogóle funkcjonowania Prezydium Sądu. Jest to wynikiem rozwiązania Prezydium Sądu w strukturach stałego sądu polubownego jakim jest SP ZBP.

Sąd I instancji nie dopatrzył się wadliwości zapisu i odrzucił pozew na zarzut pozwanego banku.

Sąd II instancji zmienił postanowienie sądu I instancji i oddalił wniosek pozwanego banku o odrzucenie pozwu.

Sąd II instancji uznał za decydujące zniknięcie Prezydium Sądu ze struktur stałego sądu polubownego, publikującego regulamin, do którego strony odnosiły się w momencie zawierania zapisu. Prezydium Sądu było wyposażone w kompetencje istotne dla przebiegu postępowania i gwarancji procesowych stron. W związku z tym, sąd II instancji uznał, że brak Prezydium Sądu w strukturach stałego sądu polubownego stanowi o niewykonalności zapisu o treści ustalonej przez strony (art. 1165 § 2 k.p.c.).

Sąd II instancji wskazał, że opisany przypadek nie spełnia przesłanek niemożliwości rozpoznania sprawy „z innych przyczyn” (art. 1168 § 2 k.p.c.) jako przesłanki wygaśnięcia zapisu.

Stanowisko Sądu Apelacyjnego w Szczecinie jest wyrazem prymatu autonomii woli stron wyrażających zgodę na poddanie sporu kognicji sądu arbitrażowego nad decyzjami organizacyjnymi tego sądu. Zapis na sąd polubowny jako ograniczenie prawa do sądu w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji RP powinien być interpretowany ściśle (wyr. SN II CSK 263/08).

Instytucjonalny sąd arbitrażowy pozostaje związany swoim regulaminem w wersji znanej stronom w chwili dokonywania zapisu. Takie stanowisko wynika wprost z art. 1161 § 3 k.p.c.

Pojawiające się w doktrynie głosy de lege ferenda o potrzebie oderwania regulaminu od woli stron wyrażonej w zapisie należy poddać krytyce w zakresie, w jakim dotyczą zapisów na sąd polubowny dokonywanych, jak w przedmiotowej sprawie, pomiędzy instytucją finansową, a jej klientem. Jak wynika z regulacji MiFID klient detaliczny instytucji finansowej nie jest traktowany jako profesjonalista, a jego status prawny zbliżony jest do pozycji konsumenta. W takich relacjach kognicja sądu arbitrażowego, i to działającego przy izbie gospodarczej zorganizowanej przez instytucje finansowe, zbyt często może wynikać z narzucenia klauzuli umownej, która może być wręcz uznana z tego powodu za bezskuteczną (zob. art. 3853 pkt 23) k.p.c. w zw. z pkt 1 q) załącznika do dyrektywy 93/13/EWG).

piątek, 7 września 2018

Aneksy "frankowe" w uchwale siedmiu sędziów SN

Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów z 20.06.2018, III CZP 29/17, której uzasadnienie właśnie się ukazało, potwierdził że niedozwolony charakter warunków umowy konsumenckiej należy w indywidualnej sprawie badać wyłącznie na moment (do momentu) zawarcia umowy. Przeciął tym samym pojawiające się nieraz dywagacje nt. znaczenia sposobu wykonania umowy dla oceny jej skuteczności.

Na marginesie tej dość oczywistej tezy Sąd Najwyższy zajął się możliwością sanowania niedozwolonego warunku umowy konsumenckiej przez tzw. następczą czynność prawną. Chodzi tu przede wszystkim o jednostronne potwierdzenie niedozwolonego warunku przez konsumenta lub (co występuje częściej) o aneksy, czyli porozumienia w zamierzeniu stron zmieniające umowę (s. 16-17).

Sąd Najwyższy przyjął, że możliwość potwierdzenia wadliwej umowy w opisanych wyżej sytuacjach występuje tylko przy wystąpieniu co najmniej dwóch przesłanek. Następcza czynność prawna powinna wyraźnie i jednoznacznie wskazywać na:
- bezskuteczność niedozwolonego warunku,
- wolę sanowania umowy w powyższym zakresie.

Sąd Najwyższy sformułował przy tym przesłankę negatywną takiego potwierdzenia i stwierdził, że nie może ono nastąpić w wyniku akceptacji wzorca umownego przez konsumenta.

Z argumentacji przedstawionej przez Sąd Najwyższy wynika, że wszelkie aneksy zmieniające treść umowy kredytowej, w szczególności aneksy ustalające bieżące saldo kredytu w walucie indeksacji (nota bene nie podające bieżącego salda kredytu w walucie kredytu na ten sam dzień), nie mogą być traktowane jako postanowienia sanujące niedozwolone warunki umowne.

Sąd Najwyższy odniósł się przy tym do dorobku TSUE, który w kilku wyrokach dał wyraz poglądowi o możliwości rezygnacji w procesie przez należycie poinformowanego konsumenta z sankcji powiązanej z niedopuszczalnym charakterem umowy konsumenckiej. Z dotychczasowego stanowiska TSUE wynika rzeczywiście możliwość rezygnacji konsumenta z sankcji (zob. np. C- 243/08 Pannon pkt 33-35, wyr. C-472/11 Banif, pkt 31 i 35). Trzeba jednak zauważyć, że wszystkie wypowiedzi TSUE dotyczą rezygnacji dokonywanej w procesie, co jest o tyle uzasadnione, że sąd w momencie rezygnacji może ocenić stopień poinformowania konsumenta, doinformować go, a nawet odmówić zatwierdzenia skutków rezygnacji (np. w postanowieniu odmawiającym umorzenia postępowania). W tym kontekście, stanowisko sformułowane przez Sąd Najwyższy wykracza poza dorobek orzeczniczy TSUE i być może będzie wymagało potwierdzenia w formie odpowiedzi na pytanie prejudycjalne.

Wydaje się przy tym, że stanowisko Sądu Najwyższego nie obejmuje przypadków nieważności umowy. Zgodnie z jednolitym stanowiskiem judykatury i orzecznictwa, konwalidacja nieważnej czynności prawnej jako sprzecznej z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa lub dobrymi obyczajami jest co do zasady niedopuszczalna (R. Trzaskowski, Skutki sprzeczności umów obligacyjnych z prawem, Warszawa 2013, s. 435 oraz Z. Radwański, A. Olejniczak, Prawo cywilne – część ogólna, Warszawa 2013, nb. 776;  zob. np. wyrok SN z dnia 17 listopada 2000 roku, V CKN 1374/00, OSNC 2004, nr 3, poz. 45, wyrok SN z dnia 10 października 2002 roku, V CK 370/02, OSNC 2004, nr 2, poz. 21). Dotyczy to szczególnie przypadków wpisujących się w stałą, naganną praktykę przedsiębiorcy (S. Rudnicki, R. Trzaskowski [w:] Kodeks cywilny. Komentarz. Część ogólna. (red. J. Gudowski), Warszawa 2014, nb. 123 do art. 58).

Pozostaje nadzieja, że w sprawach, w których sądy uznały już aneksy do umowy kredytowej za skutecznie sanujące niedozwolone postanowienia umowne, w szczególności za porozumienia nowacyjne, stanowisko Sądu Najwyższego wpłynie na zmianę oceny prawnej aneksów (chodzi tu przede wszystkim o sprawę zawisłą przed Sądem Najwyższym pod sygnaturą akt: I CSK 242/18 ze skargi kasacyjnej od wyroku SA w Warszawie VI ACa 786/16).

środa, 20 czerwca 2018

Warunek niedozwolony nie może się stać dozwolony.



Sąd Najwyższy, orzekając w składzie siedmioosobowym, podjął dzisiaj uchwałę następującej treści:

„Oceny, czy postanowienia umowne jest niedozwolone (art. 3851 § 1 k.c.), dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy”.

Teza ta tyleż trafna co oczywista wymaga kilku zdań komentarza z uwagi na okoliczności, w których została podjęta. Wniosek o podjęcie uchwały w składzie 7 sędziów złożył do Sądu Najwyższego Rzecznik Finansowy. Rzecznik Finansowy powołał się przy tym na liczne przypadki naruszania tej zasady w orzecznictwie sądów powszechnych. Sąd Najwyższy mógł odmówić wydania uchwały ze wskazaniem na oczywistość odpowiedzi, jednak uznał, że problem w orzecznictwie jest, i że uchwała będzie tu bardziej właściwą formą wypowiedzi niż postanowienie odmawiające podjęcia uchwały.

Teza ta jest oczywista już choćby dlatego, że SN zajmował się tą kwestią. Niedozwolony charakter postanowienia umowy wynika z jego sprzeczności z dobrymi obyczajami i rażącego naruszenia interesu konsumenta. Badanie czy postanowienia umowy są sprzeczne z dobrymi obyczajami SN ograniczał już do stanu z dnia zawarcia umowy (np. w wyroku IV CSK 285/16 z 1 marca 2017). Również badanie przesłanki rażącego naruszenia interesu konsumenta SN nakazywał badać na moment zawarcia umowy (wyroki SN: I CK 297/05 z 3 lutego 2006 i I CSK 125/15 z 15 stycznia 2016). Oba elementy składające się na abuzywność warunku umownego były już więc przedmiotem ocen SN.

Problem w orzecznictwie sądów powszechnych wziął się z opacznego rozumienia dwóch wyroków SN z 2015 roku. Wyroki te odnoszą się do momentu wykonania umowy. Jednak czynią to w zupełnie innym kontekście.

Po pierwsze, chodzi o wyrok SN IV CSK 362/14 z 19 marca 2015 (tzw. "instrumentalny", gdyż odnoszący się do „ustawy antyspreadowej” jako instrumentu konkretyzacji treści umowy kredytowej). Wyrok wskazuje, że z momentem spłaty raty klient wie już ile zapłacił i jakie przyjęto kursy do rozliczenia, ustaje więc element niepewności. Obserwacja ta posłużyła SN jedynie do odmówienia klientowi interesu prawnego w powództwie o ustalenie. W innym miejscu SN podkreśla, że sama „ustawa antyspreadowa” nie rozwiązuje problemu w sytuacji, w której strony nie zawarły porozumienia konkretyzującego wysokość kursów.

Po drugie, chodzi o wyrok SN II CSK 768/14 (tzw. "arbuzowy", z uwagi na przenośnię użytą w ustnych motywach wyroku do podziału jak arbuza niedookreślonej klauzuli zmiany oprocentowania i pozostawienia w mocy części niewadliwej). Uwagi zarówno krytykom, jak i apologetom tego wyroku, uchodzi zwykle okoliczność, że wyrok zapadł w sprawie o odszkodowanie. W sprawie dotyczącej bezpodstawnego wzbogacenia lub bezpodstawności egzekucji kwestie odszkodowawcze się nie pojawiają. Nie jest tez możliwe posługiwanie się w tych sprawach instrumentarium zastosowanym przez SN w sprawie odszkodowawczej, na które składają się pojęcia, takie jak „uczciwy zysk” czy „rynkowo uzasadnione oprocentowanie”, oceniane na moment wykonania umowy.

Z ww. wyroków bynajmniej nie wynika, że sąd może podejmować próbę sanowania umowy przez odpowiednią ocenę momentu wykonania umowy. Takiej tezy SN też nigdy nie sformułował w sprawie o bezpodstawne wzbogacenie lub w sprawie przeciwegzekucyjnej. Wypada więc oczekiwać, że uzasadniając dzisiejszą uchwałę SN odniesie się do ww. wyroków SN po to, by w przyszłości uniknąć nieporozumień w ich rozumieniu.

piątek, 25 maja 2018

10 lat po naciągnięciu klienta na CIRS sąd wymierzył sprawiedliwość BRE.

Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku VII AGa 758/19 z 15 marca 2018 stwierdził nieważność umowy CIRS zawartej przez BRE Bank SA z przedsiębiorcą zajmującym się gospodarką odpadami. Sprawa dotyczyła transakcji wymiany strumieni odsetkowych WIBOR na LIBOR przy jednoczesnej wymianie strumieni walutowych PLN na JPY. Transakcja miała w zamierzeniu stron zmniejszyć oprocentowanie kredytu złotówkowego, odnoszone do WIBOR właśnie. Niestety, transakcja pozwalając na obniżenie oprocentowania wystawiała klienta na ryzyko walutowe nieograniczone i rażąco nieekwiwalentne w stosunku do ryzyka banku. Sąd ustalił, że transakcja miała charakterystykę transakcji spekulacyjnej, mimo deklarowanego celu w postaci jedynie zmniejszenia oprocentowania kredytu. Na banku ciążyły obowiązki informacyjne dotyczące dopasowania transakcji do celów, sytuacji, oświadczenia i wiedzy klienta (zasady ochrony klienta na rynku niefinansowym MiFID). Nie ma większego znaczenia fakt, że transakcja została zawarta przed formalną, spóźnioną implementacją dyrektyw MiFID. Obowiązki te zostały naruszone, gdyż: - celem klienta było obniżenie kosztów odsetkowych kredytu, a nie spekulowanie na rynku walutowym, - sytuacja klienta (brak wpływów w JPY) wskazywała, że transakcja ta jest nieodpowiednia dla niego, - klient nie miał doświadczenia w zawieraniu i rozliczaniu podobnych transakcji (wprawdzie zawarł wcześniej jedną transakcję CIRS, która została z inicjatywy banku przedterminowo zamknięta z uwagi na niekorzystną dla banku zmianę kursu, ale nie był przy zawieraniu tej transakcji informowany o jej charakterze, a ze sposobu jej wykonania również nie mógł się zorientować w ryzykach, które powstają po jego stronie), - klient nie miał wiedzy na temat ryzyk wynikających z zawieranej transakcji, gdyż na pytania o ryzyka dealer bankowy w rozmowach telefonicznych udzielał wymijających odpowiedzi, a prezentacja graficzna skupiała się na korzyściach i ryzykach wynikających z wymiany stóp procentowych, a nie z wymiany walutowej). Dodatkowo, bank powinien być traktowany jako doradca klienta, gdyż to bank zaproponował transakcję, pracownik w takiej roli się prezentował, klient wprost poprosił o poradę, a bank nie odmówił. Klient zajmujący się gospodarką odpadami nie może być traktowany jak profesjonalista na rynku finansowym. Sąd uznał, że w powyższych okolicznościach nie może odnieść skutku zawarta w prezentacji oraz w umowie ramowej klauzula wyłączająca odpowiedzialność banku za przekazywane informacje. Byłoby to bowiem sprzeczne z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa. Sąd uznał też za sprzeczne z naturą umowy pozostawienie bankowi jednostronnej kompetencji do ustalania wysokości świadczenia klienta w razie przedterminowego zamknięcia transakcji. Podsumowując, umowa jest nieważna gdyż została zawarta z naruszeniem zasady lojalności banku wobec klienta, zasady ekwiwalentności ryzyk oraz świadczeń z umowy, a także zasady równości stron. Sąd dopatrzył się też sprzeczności tak zawartej umowy z naturą umowy w ogóle, a w szczególności z naturą umowy zabezpieczającej przed ryzykiem, co było deklarowane w prezentacji przed zawarciem transakcji.
Treść wyroku z uzasadnieniem: http://law24.pl/3502-cirs-niewazny-bre-sad/

czwartek, 1 marca 2018

Cel umów swapowych IRS i CIRS w orzecznictwie sądów apelacyjnych.


Umowy swapowe należą do umów rzadziej zawieranych przez banki z ich klientami niefinansowymi, choć miały swoją niesławną kulminację w roku 2008 w postaci fali umów CIRS. W konsekwencji, niewiele jest wyroków sądowych dotyczących sporów prowadzonych na tle tych umów. Nie chodzi przy tym oczywiście o umowy zawierane na rynku międzybankowym, o których istnieniu lub nieistnieniu wspomina się przy okazji dyskusji nt. kredytów z klauzulami walutowymi. Chodzi o umowy zaoferowane przez bank klientowi przy okazji zawierania umowy kredytowej.

Umowy swapowe należą do transakcji pochodnych, czyli umów, w których wysokość świadczenia zależy od notowań rynkowych. Wysokość świadczeń stron zależy w nich od notowań walutowych (swap walutowy - cross currency swap - CCS lub FX-Swap), notowań stopy procentowej (swap procentowy - interest rate swap - IRS), notowań walutowych i stopy procentowej (swap walutowo-procentowy - cross currency interest rate swap - CIRS) lub od notowań szeregu innych zmiennych, według inwencji banku.

Umowy swapowe, tak jak wszystkie transakcje pochodne, mogą być zawierane, patrząc z pozycji klienta, w celu zabezpieczeniowym lub w celu inwestycyjnym (określanym też jako spekulacyjny).

Cel zabezpieczeniowy oznacza zamiar zmniejszenia określonego ryzyka rynkowego klienta przez rozliczenia swapowe o charakterystyce ryzyka przeciwstawnej do tego ryzyka rynkowego. Najczęściej kredytobiorca zabezpieczający się przed wahaniami stopy procentowej LIBOR zawiera umowę IRS, na podstawie której dokonuje okresowych płatności w oparciu o tam umówioną stałą stopę procentową, a bank dokonuje okresowych płatności w oparciu o stopę zmienną, zwykle odpowiadającą stopie umowy kredytowej. W praktyce zresztą chodzi o rozliczanie różnicy między wartościami świadczeń stron.

Cel inwestycyjny (spekulacyjny) klienta pojawia się wtedy, gdy nie ma on umowy kredytowej, odnoszącej się do ww. stawki LIBOR, a mimo to zawiera umowę IRS uzależniającą wysokość świadczeń stron od notowań tej stawki. Od razu trzeba dodać, że świadome próby uzyskiwania nadzwyczajnych przychodów za pomocą tak ryzykownych instrumentów należałoby oceniać w kategoriach rażącej niegospodarności klienta. W praktyce najczęściej występujące przypadki „transakcji spekulacyjnych” to umowy, w których mimo celu zabezpieczenia klienta treść umowy swapowej trzeba ocenić jako spekulacyjną, a to z uwagi na brak powiązania jej treści z treścią umowy, generującej ryzyko rynkowe, które umowa swapowa miała redukować.

W wyroku I ACa 1201/10 Sąd Apelacyjny we Wrocławiu stwierdził, że klient nienależycie poinformowany przez bank zawarł umowę IRS pod wpływem błędu co do związania czasu trwania umowy IRS z czasem trwania umowy kredytowej. W stanie faktycznym tej sprawy klient już po kilku miesiącach przedterminowo spłacił kredyt i został skonfrontowany z żądaniem banku wykonywania umowy swapowej jeszcze przez kilka lat. Sąd uznał, że uniezależnienie czasu trwania umowy kredytowej i umowy swapowej jest nie do pogodzenia z celem tej umowy, jakim było ograniczenie ryzyka zmiany stopy procentowej w kredycie klienta. Sąd przyjął, że błąd co do tak rozumianego celu umowy jest błędem co do treści umowy w rozumieniu art. 84 k.c. i uzasadnia uchylenie się od jej skutków. Podobne lecz daleko szerzej umotywowane uzasadnienie legło u podstaw wyroku SN II CSK 845/16, zapadłym na tle sporu o ocenę struktur opcji walutowych.

W wyroku VI ACa 419/15 Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że nie do pogodzenia z deklarowanym przez strony zabezpieczeniowym dla klienta celem transakcji CIRS jest wystawienie go na ryzyko walutowe notowań JPY oraz ryzyko stopy procentowej właściwej dla kredytów w JPY. Wystawienie klienta na takie ryzyka w powiązaniu z wysoce skomplikowaną i nieprzejrzystą konstrukcją umowną, w szczególności niejasności co do mechanizmu wyliczania zobowiązań klienta w przypadku przedterminowego, sankcyjnego zamknięcia transakcji przez bank, przesądziło o uznaniu transakcji za sprzeczną z dobrymi obyczajami i nieważną w całości (art. 58 § 2 k.c.). Okoliczności sprawy wskazują, że cel zabezpieczeniowy był tu deklarowany zupełnie bez pokrycia: doradca bankowy zaoferował transakcję swapową, w celu zniwelowania kosztów (prowizji) nowego kredytu. Należało więc raczej potraktować tę transakcję jako zawartą w celu inwestycyjnym (spekulacyjnym). Prawdopodobnie, również w takim wypadku ocena ważności umowy wypadłaby negatywnie, ale z uwagi na sam niedopuszczalny rozkład ryzyk na niekorzyść klienta, a nie - cel umowy. Do takiego wniosku skłania treść wyroku Niemieckiego Trybunału Federalnego (BGH) XI ZR 33/10 w sprawie transakcji Spread Ladder Swap, zawartej w celu inwestycyjnym między bankiem a klientem (http://law24.pl/294-glosa-obowiazek-informacyjny-banku/).

Ostatnio, Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku I ACa 941/16 uznał, że deklarowany przez strony cel transakcji IRS jako zabezpieczenie przed ryzykiem zmiany wskaźnika stopy procentowej, do którego odsyła umowa kredytowa oznacza, że strony powiązały byt umowy kredytowej i umowy swapowej. Innymi słowy, związek między tymi umowami można określić jako akcesoryjność umowy swapowej względem umowy kredytowej. W konsekwencji, sąd uznał, że konsens stron wyrażony w przyjęciu tych samych dat obowiązywania umowy kredytowej i umowy swapowej (np. od 1.1.2007 do 31.12.2010) oznacza, że w przypadku skróceniu czasu trwania umowy kredytowej, np. w wyniku wcześniejszej spłaty, takiemu samemu skróceniu ulega czas trwania umowy swapowej. Z umowy stron wynika, zdaniem sądu, że przedterminowa spłata kredytu skutkuje wygaśnięciem umowy swapowej, mimo braku szczególnego postanowienia umownego w tym zakresie. Rozstrzygnięcie to jest o tyle ciekawe, że pełnomocnik klienta podnosił roszczenia odszkodowawcze z tytułu nienależytego wykonania dorozumianej umowy o doradztwo inwestycyjne. Sąd wskazał, że takie skomplikowane konstrukcje nie są konieczne, skoro cel umowy jest przesłanką jej wykładni na podstawie art. 65 k.c. Sąd poszedł tu krok dalej w stosunku do ustaleń Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w ww. wyr. I ACa 1201/10 i ocenił, że wobec określonego zadeklarowania celu umowy swapowej nie tylko klient, ale i bank zakładał, że umowa swapowa wygaśnie wraz z umową kredytową.

Omówione wyroki wskazują, że klasyczne instrumentarium kodeksu cywilnego jest wystarczające dla oceny skomplikowanych i coraz to nowych konstrukcji umownych na rynku finansowym. Kluczowe dla właściwych rozwiązań jest tu zrozumienie motywacji stron w zaciąganiu zobowiązań.

piątek, 23 lutego 2018

Teoria salda czyli deus ex machina


Od pewnego czasu pojawiają się spekulacje, jakoby sądy miały przyjmować teorię salda do oceny bezpodstawnego wzbogacenia stron nieważnej umowy wzajemnej. Chodzi o rozliczenia w razie przyjęcia nieważności całej umowy indeksowanej lub denominowanej do waluty obcej (zwykle CHF). Wspomniane głosy są sprzeczne z jednolitym dorobkiem polskiego orzecznictwa i doktryny.

„Trudności nastręcza rozstrzygnięcie przypadków, kiedy bezpodstawne wzbogacenie następuje po obu stronach. Może to stać się w wyniku nieważnej lub później unieważnionej umowy wzajemnej czy też z tego powodu, że wprawdzie każe świadczenie opiera się na innym tytule prawnym, lecz zachodzi między nimi związek […]. Możliwe są tu dwa rozwiązania: w pierwszym każde roszczenie o wydanie wzbogacenia traktuje się odrębnie i niezależnie od drugiego (teoria dwóch kondykcji), a wyrównanie między tymi roszczeniami jest dopuszczalne jedynie według przepisów o potrąceniu; w drugim przyjmuje się, że świadczenie wzajemne stanowi pozycję, którą od razu należy odjąć od wzbogacenia, tak iż odbiorca świadczenia wzajemnego ma zwrócić tylko nadwyżkę wartości otrzymanego świadczenia ponad wartość świadczenia, które dokonał (teoria salda). Ta ostatnia teoria jest w ogóle w polskiej judykaturze zupełnie pomijana. Natomiast teoria dwóch kondykcji ma tę przewagę, że w razie gdy jedno świadczenie stanie się bez winy dłużnika niemożliwe do wykonania, a drugie jest możliwe, to ten drugi dłużnik będzie musiał je wykonać, mimo że sam niczego nie otrzyma. Lecz to jest normalne ryzyko istniejące przy każdym roszczeniu z bezpodstawnego wzbogacenia, które ponosi zubożony”[1].

„A. Ohanowicz uważa teorię dwóch kondykcji za bardziej wartościową, gdyż w sytuacji gdy jedno ze świadczeń jest niemożliwe do wykonania bez winy dłużnika, a drugie jest możliwe, to ten drugi dłużnik będzie musiał je spełnić pomimo, że sam świadczenia nie otrzyma, lecz jest to, zdaniem autora, normalnym ryzykiem rozliczeń w ramach konstrukcji bezpodstawnego wzbogacenia. Z tym stanowiskiem należy się zgodzić, choć wskazując dodatkowo, że kodeksowa konstrukcja art. 496 w zw. z art. 497 KC wyraźnie wskazuje, że nawet w przypadku nieważności umowy wzajemnej ustawodawca nie normuje świadczeń łącznie, a jedynie przyznaje prawo zatrzymania jako gwarancję, że każde z nienależnych świadczeń zostanie zwrócone. Brak jest zatem podstawy prawnej do „rozliczeń saldem” tym bardziej, że regułą jest zwrot korzyści w naturze, co oznacza, że możliwość wzajemnego umorzenia kondykcji, osadzona być musi w ramach ustawowej regulacji potrącenia. Tylko strony uprawnione są do dokonywania potrąceń i nie można narzucać im skorzystania z tej instytucji”[2].

„W doktrynie zwraca się uwagę, że szczególna sytuacja występuje wówczas, gdy bezpodstawne wzbogacenie ma miejsce po obu stronach, co może się zdarzyć zwłaszcza w przypadku obustronnego wykonania nieważnej umowy (A. Ohanowicz, w: System..., t. III, cz. 1, s. 499-500). Sytuacje te mogą być oceniane dwojako. Stosownie do koncepcji określanej jako teoria dwóch kondykcji każde roszczenie o wydanie korzyści należy traktować niezależnie, a ich kompensacja jest możliwa tylko w ramach instytucji potrącenia. Stosownie do koncepcji zwanej teorią salda świadczenie wzajemne stanowi pozycję, którą od razu należy odjąć od wzbogacenia, a w rezultacie obowiązek zwrotu obciąża tylko tę stronę, która uzyskała większą korzyść, i ogranicza się do zwrotu nadwyżki wartości. Zaletą tej ostatniej koncepcji jest to, że pozwala ona uniknąć sytuacji, w której obowiązek zwrotu jednego z podlegających zwrotowi nienależnych świadczeń synallagmatycznych stał się niemożliwy, a mimo to druga strona musiałaby zwrócić świadczenie.

W judykaturze i doktrynie niepodzielnie panuje teoria dwu kondykcji (W. Serda, Nienależne..., s. 243; E. Łętowska, Bezpodstawne..., s. 143; W. Dubis, w: Kodeks..., komentarz do art. 405, nb 30; P. Księżak, w: Kodeks..., s. 311). Jest to rozwiązanie prawidłowe, zastosowanie bowiem teorii salda - niezależnie od trudności związanych z koniecznością każdorazowego szacowania wartości korzyści obu stron - prowadziłoby do petryfikowania stanu istniejącego w wyniku spełnienia obu świadczeń, co zwłaszcza w przypadku nieważności umowy nie dałoby się pogodzić z celami zastosowania tej sankcji (ma ona wszak umożliwiać zniwelowanie prawnych i faktycznych skutków zawarcia umowy)”[3].

Teorię dwóch kondykcji oraz - nieobowiązującą na tle KC z wyjątkiem potrąceń dokonywanych przy dochodzeniu roszczeń uzupełniających - teorię salda w razie nienależnych świadczeń wzajemnych dokładnie omawia W. Serda, Nienależne świadczenie, s. 242-244. Zob. też A. Ohanowicz, w: System Prawa Cywilnego, t. III, cz. 1, s. 501. Czy innym byłoby natomiast dokonanie w konkretnej sytuacji potrącenia zgodnie z regułami ogólnymi”[4].

Nowym zwolennikom „teorii salda” podpowiadam, że pojawiła się ona w roku 1906 w orzecznictwie Sądu Rzeszy jako odpowiedź na ograniczenie obowiązku zwrotu do aktualnie istniejącego wzbogacenia, co w polskim systemie nie ma miejsca (zob. art. 409 k.c.), a także - na generalną abstrakcyjność czynności prawnych rozporządzających, podobnie obcą prawu polskiemu (zob. art. 156 k.c.)[5]. Biorąc pod uwagę wymowę cytowanych wyżej wypowiedzi, zastosowanie teorii salda wymagałoby przedefiniowania instytucji przedawnienia, potrącenia i zatrzymania i nie może się opierać na prostej kontestacji jednolicie przyjmowanego poglądu (art. 328 § 2 k.p.c.).




[1] A. Ohanowicz [w]: System Prawa Cywilnego, T. III. cz. 1, s. 499-500 (1981).
[2] M. Gutowski, Nieważność czynności prawnej, s. 474 (2008).
[3]R. Trzaskowski, [w] J. Gudowski (red.), Kodeks cywilny. Komentarz. Księga trzecia. Zobowiązania, nr  29 do art. 405 k.c. (2013).
[4] P. Mostowik [w]: System Prawa Prywatnego, T. 6, § 10 nb. 94 (2014).
[5] A. Ohanowicz, Niektóre problemy niesłusznego wzbogacenia (1954) [w] Wybór prac, s.701.


poniedziałek, 19 lutego 2018

Sąd w Warszawie blisko pytania do TSUE o kredyt indeksowany.


Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 5 stycznia 2018 XXV C 1459/17 jest niezwykle ciekawy, prezentujący nieszablonowe podejście do problemów prawnych występujących przy okazji oceny kredytów indeksowanych lub denominowanych z lat 2001-2008.

Najważniejsze ustalenia sądu to:

-brak możliwości sanowania nieważnej umowy przez aneks, szczególnie gdy strony nie poruszają kwestii kursu z chwili wypłaty kredytu,

-ocena interesu konsumenta w kategoriach grupy, a nie tylko indywidualnego przypadku (przedawnienie właściwe dla wszystkich, którzy w danym okresie podpisali podobną umowę),

-odczytanie przesłanki "rażącego naruszenia interesu konsumenta" z art.3851 § 1 k.c. w kontekście art. 3 ust. 1 dyrektywy, czyli odniesienie do momentu zawarcia umowy i zrównanie "rażącego naruszenia interesów" z naruszeniem dobrych obyczajów.

Jednocześnie sąd nie ustrzegł się wewnętrznych sprzeczności w rozumowaniu. Należą do nich:

- jednoczesne przyjęcie (za SN I CSK 1049/14), że nie ma podtypu umowy kredytowej pt. „umowa kredytu indeksowanego” i że istnieje natura kredytu indeksowanego do waluty obcej, dopuszczająca tylko w nim (i w kredycie walutowym) zastosowanie stawki oprocentowania przypisanej na rynku do tej waluty obcej (tu: LIBOR, s. 13),

- dodatkowe uzasadnienie związania waluty kredytu (lub waluty indeksacji kredytu) z rynkową stopą oprocentowania (LIBOR) przez konieczność zapewnienia bankowi zwrotu kapitału kredytu i pominięcie (być może procesowo uzasadnione) faktu, że pozwany bank (Raiffeisen) zgodził się przed UOKiK, że ujemny LIBOR jest zgodny z prawem i umowami zawartymi przez ten bank (s. 14),

- przyjęcie, że postawienie w mocy umowy kredytowej bez indeksacji, ale z LIBOR jest sprzeczne z dobrymi obyczajami i wywołuje nieważność umowy w całości (art. 58 §§ 2 i 3 k.c.) i brak odniesienia do art. 3851 § 2 k.c. jako przepisu szczególnego, przewidującą sankcję bezskuteczności częściowej dla umowy sprzecznej z dobrymi obyczajami i to niezależnie, czy z okoliczności wynika, że przedsiębiorca zawarłby umowę bez usuniętych klauzul (s. 14),

- przyjęcie, że bankowi należy się zwrot bezpodstawnego wzbogacenia klienta i że klient nie może żądać wszystkich zapłaconych rat dlatego, że roszczenie banku o zwrot istniało, a jedynie nie było wymagalne w chwili świadczenia klienta, mimo że zgodnie z powszechnie przyjętym poglądem przepis (art. 411 p. 4 k.c.) odnosi się do istnienia wierzytelności poza reżimem bezpodstawnego wzbogacenia (umownej czy deliktowej); w ujęciu proponowanym przez sąd, zwrot nienależnego świadczenia we wszystkich umowach wzajemnych, a także w umowach kredytowych, następowałby do wysokości wierzytelności niższej, co oznaczałoby powrót tylnymi drzwiami dawno odrzuconej teorii salda i byłoby sprzeczne z teorią dwóch kondykcji (s. 16),

- przyjęcie, że zwrot nienależnego świadczenia klienta z tytułu rat do wysokości świadczenia wypłaconego przez bank byłby sprzeczny z dobrymi obyczajami pomija fakt, że to bank jest profesjonalistą, który oferując klientowi umowę, powinien brać pod uwagę ryzyka prawne (wskazane np. w uch. 7SN III CZP 15/91 i 7SN III CZP 141/91), w tym ryzyko nieważności umowy i w czasie przewidzianym przez przepisy o przedawnieniu roszczeń dochodzić od klienta zwrotu lub wynagrodzenia za korzystanie z pieniędzy - nieuwzględnienie w ten sposób zarzutu przedawnienia jako sprzecznego z dobrymi obyczajami stanowi znów przejście do odrzuconej dawno w doktrynie i orzecznictwie teorii salda, nie do pogodzenia z przepisami o przedawnieniu roszczeń, a także o potrąceniu.

Kwestie, które pojawiły się przy okazji tego orzeczenia można podsumować następująco:

- czy bank może ograniczać swoją odpowiedzialność przez wskazanie na zasadę ochrony depozytów (art. 2 pr.bank.), czy też zasada ta odnosi się wyłącznie do ocen zarządzania ryzykiem wewnątrz banku, w szczególności przez zarząd i stanowi podstawę ocen administracyjnoprawnych, szczególnie przez nadzorcę rynku?

- czy interes jednej grupy klientów przedsiębiorcy można przeciwstawiać interesowi innej grupy przedsiębiorcy i w ten sposób ograniczać zasięg sankcji dotykającej przedsiębiorcę na gruncie art. 6 ust. 1 dyr. 93/13/WE (implementowanego przez art. 3851 § 2 k.c.), w szczególności w kontekście odstraszania przed stosowaniem podobnych klauzul w przyszłości?

- czy zakres sankcji „niezwiązania” umową na gruncie art. 6 ust. 1 dyr. 93/13/WE (implementowanego przez art. 3851 § 2 k.c.) może być ograniczany przez przepisy prawa krajowego o zwrocie nienależnego świadczenia?

Odpowiedź na pierwsze pytanie wydaje się oczywista: bank nie może zasłaniać się deponentami i w ten sposób obniżać wymaganych od niego standardów należytej staranności (art. 355 k.c.), a zasada „too big to fail” nie jest zasadą współżycia społecznego. Odpowiedź na kolejne dwa pytania również powinna być przecząca w świetle celu dyrektywy, w szczególności art. 6 ust. 1 i zasady "praktycznej skuteczności" (effet utile) prawa unijnego. Z drugiej strony, TSUE nie zajmował się jeszcze tak postawionymi pytaniami. Może więc warto byłoby je zadać.

W rozstrzyganej sprawie sąd nie zdecydował się na zadanie pytania do TSUE, mimo że wskazał generalnie na taką potrzebę. Wydaje się, że sytuacja dojrzała do zadania pytania o rozumienie sankcji z art. 6 ust. 1 dyr. 93/13/WE w kontekście umów kredytowych z klauzulami walutowymi.