wtorek, 20 września 2016

Wypowiedzenie kredytu? Najpierw próba restrukturyzacji.

W natłoku rzeczywistych, planowanych i markowanych zmian prawa bankowego umykają czasem nowe przepisy istotne dla oceny czynności bankowych. Do takich przepisów należą obowiązujące od roku regulacje restrukturyzacji zadłużenia kredytowego, w szczególności art. 75c pr. bank.

Bank, na gruncie obecnie obowiązujących przepisów, nie może wypowiedzieć umowy zaraz po utracie przez klienta zdolności kredytowej. Zgodnie z nową regulacją, w przypadku utraty zdolności kredytowej przez klienta (art. 75 ust. 1 pr. bank.), w szczególności w razie powstania opóźnienia w spłacie kredytu (art. 75c ust. 1 pr. bank.), bank przed wypowiedzeniem powinien zastosować procedurę restrukturyzacji zadłużenia kredytowego.

Oznacza to, nie mniej i nie więcej tyle, że bank jest zobowiązany wyznaczyć termin przynajmniej 14 dni roboczych do dokonania spłaty. W takim upomnieniu bank powinien pouczyć o możliwości złożenia przez klienta wniosku o restrukturyzację zadłużenia w terminie 14 dni. Wynika z tego, że bank może zgodnie z prawem zakładać wypowiedzenie kredytu najwcześniej po 28 dniach roboczych po powzięciu decyzji o wypowiedzeniu umowy kredytowej (minimum 14 dni na dokonanie spłaty według upomnienia oraz 14 dni oczekiwania na złożenie wniosku klienta o restrukturyzację).

Jako wypowiedzenie należy tu rozumieć wysłanie pisma o stosownej treści, a nie skutek w postaci rozwiązania umowy. Skutek taki następuje bowiem po kolejnych 30 dniach, chyba że chodzi o zagrożenie upadłością klienta, co uprawnia do skrócenia terminu wypowiedzenia do 7 dni (art. 75 ust. 2 pr. bank.).

Zaniechanie procedury restrukturyzacyjnej przez bank stanowi naruszenie art. 75 ust. 1 oraz 75c ust. 1 pr. bank. i jako takie oznacza sprzeczność wypowiedzenia z ustawą, czyli - nieważność takiej czynności prawnej na podstawie art. 58 § 1 k.c.


Uproszczona wersja procedury restrukturyzacji kredytu pojawiła się już w ustnym uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego II CSK 750/15 z 8.09.2016, który stwierdził, że nawet na gruncie dawnych przepisów, nie należy mieszać i łączyć procedury upomnienia i procedury wypowiedzenia. SN stwierdził, że najpierw należy przeprowadzić do końca procedurę upomnienia, a dopiero potem rozpocząć procedurę wypowiedzenia. W aktualnym stanie prawnym stanowisko takie jest tym bardziej uzasadnione.

czwartek, 1 września 2016

Przedawnienie „karą” dla nieuczciwych banków.

Na początek dwa zastrzeżenia. Tytułowa „kara” to sankcja cywilnoprawna; w języku prawniczym taka zamiana jest niedopuszczalna, w języku publicystycznym owszem. Mówiąc o „nieuczciwych” wychodzę z założenia, że kto stosuje nieuczciwe klauzule, ten jest nieuczciwy; klauzule, dopuszczające dowolność wierzyciela w ustalaniu wysokości zobowiązań klienta są nieuczciwe.

Przedawnienie roszczeń, o którym tu mowa, pojawia się na tle dyskusji o możliwej sankcji nieważności bezwzględnej całych umów kredytowych zawierających klauzule indeksacyjne odsyłające do swobodnego uznania banku w ustalaniu wysokości kursu przeliczeniowego (np. http://www.polskieradio.pl/42/5351/Artykul/1659601,UOKiK-istotny-poglad-ws-frankowiczow-Umowy-z-mBankiem-moga-zostac-uznane-za-niewazne).

Dokładnie może tu chodzić o dwojakiego rodzaju oceny:

- umowa jest nieważna:

umowa kredytowa przewiduje dowolność banku w ustalaniu wysokości zobowiązania klienta, co jest sprzeczne z naturą umowy, co z kolei jest kwalifikowane jako sprzeczność z ustawą; taka sytuacja podlega pod art. 58 § 1 k.c., a nie pod art. 3851 k.c., przewidujący sankcję bezskuteczności częściowej tylko dla przypadków sprzeczności z dobrymi obyczajami, ani pod art. 58 § 3 k.c., przewidujący nieważność częściową, gdyż dotyczy elementu przedmiotowo istotnego, czyli takiego bez którego dana umowa istnieć nie może,

albo

- umowa jest niezawarta:

umowa kredytowa nie określa obiektywnie jednego z elementów przedmiotowo istotnych umowy kredytu, a skoro strony nie zawarły żadnej innej umowy, to znaczy że żadnej umowy nie zawarły (art. 69 ust. 1 pr. bank. w zw. z art. 70 k.c.).

Sądy wielokrotnie wskazywały, że zarówno klauzula zmiany oprocentowania (np. wyr. I CSK 46/11, wyr. SA w Warszawie VI ACa 88/10), jak również klauzula indeksacji (np. wyr. TSUE C-26/13 teza 1, a co do klauzul waloryzacyjnych wyr. SN I CSK 531/13) składają się na określenie głównego świadczenia stron, tu: równoznacznego z elementem przedmiotowo istotnym (choć trzeba wskazać, że orzecznictwo jest tutaj rozbieżne).

Z dwóch konstrukcji umów kredytowych z elementem walutowym: kredytu indeksowanego i kredytu denominowanego, przy założeniu że klauzula walutowa jest obarczona dowolnością, to kredyt denominowany jest bardziej narażony na sankcję całkowitej nieważności bezwzględnej. W umowie kredytu denominowanego zawartej w formie pisemnej przewidzianej pod rygorem nieważności próżno szukać kwoty kredytu w PLN, która bank będzie w przyszłości zobowiązany wypłacić. Z umowy dowiadujemy się tylko, że bank jest zobowiązany do wypłaty w PLN. Jest natomiast kwota w CHF (lub innej walucie obcej), ale tej, zgodnie z umową bank wypłacać nie miał. Skoro strony mają świadczyć w PLN, a kwoty w PLN nie określiły, tzn. że umowy kredytu nie zawarły.

W przypadku nieważności umowy kredytu, każda ze stron powinna oddać drugiej to co świadczyła. Drugiej stronie przysługuje roszczenie o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia. Przy tym, roszczenie każdej ze stron jest samodzielne, zgodnie z „teorią dwóch kondykcji” (np. wyr. SO we Wrocławiu, II Ca 522/14). Ta teoria jest jednolicie przyjmowana w polskiej literaturze prawniczej; konkurencyjna „teoria salda” jest jednolicie odrzucana.

Roszczenie o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia przedawnia się klientowi w ciągu 10 lat, a bankowi jako przedsiębiorcy - w ciągu 3 lat. Bieg terminu przedawnienia liczy się od dnia, w którym roszczenie o zwrot stałoby się wymagalne, gdyby wezwano do zwrotu w najwcześniej możliwym terminie (art. 120 § 1 k.c. w zw. z art. 455 k.c.).

Na przykładzie wygląda to tak:

- umowa kredytu została zawarta 1.1.2008,
- bank tego dnia wypłacił 100.000 PLN,
- klient spłacał 10.000 PLN rocznie,
- w roku 2016 okazało się, że umowa jest nieważna,
- bank może żądać od klienta 0 PLN (roszczenie przedawnione),
- klient może żądać od banku zwrotu 80.000 PLN (spłacał 8 lat: 8x10.000=80.000).

Klient nie dostanie jednak 80.000 PLN. Bank może bowiem skorzystać z potrącenia za okres, w którym jego roszczenia jeszcze nie były przedawnione, czyli do 1.1.2011 (art. 502 k.c.). W tym okresie klient zapłacił 3 razy po 10.000 PLN, czyli łącznie 30.000 PLN. Bank potrąca więc 30.000 PLN. Finalnie, klient może żądać od banku zwrotu 50.000 PLN (80.000 - 30.000 = 50.000).

Ocena, czy umowa jest nieważna w całości, czy też w części odbywa się na podstawie art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13, który to przepis z nieznanych przyczyn został implementowany w roku 2000 przez art. 3851 § 2 k.c., mający brzmienie:

jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 nie wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie”,

bez fragmentu mówiącego:

„[...] jeżeli jest to możliwe po wyłączeniu z niej nieuczciwych warunków”.

Fragment ten jest więc stosowany bezpośrednio z dyrektywy na podstawie jej art. 8 a contrario.

Zgodnie z dorobkiem wspólnotowym ową możliwość związania umową w pozostałym zakresie ocenia się na podstawie kryteriów obiektywnych (zob. wyr. TSUE C-453/10 i C-397/11). Zarówno konieczność natychmiastowego zwrotu świadczeń spełnianych na podstawie nieważnej umowy, jak i możliwe przedawnienie części takich roszczeń jednej lub obydwu stron są zbytnio osadzone w realiach konkretnej sprawy by wpływać na ocenę ważności umowy.

W efekcie może się okazać, że nieważność umowy kredytowej, przedstawiana często jako pandemonium dla klientów banków okaże się pandemonium dla samych banków.