O bezpośrednim stosowaniu Konstytucji przesądza jej art. 8
ust. 2, który stanowi:
„Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja
stanowi inaczej.”
W początkowym okresie stosowania Konstytucji Sąd Najwyższy
uważał, że każdy sąd, a więc i strona występująca przed sądem, może powoływać
się na przepisy Konstytucji, a zadaniem sądu jest ustalenie czy ustawa
znajdująca zastosowanie w rozpoznawanej sprawie jest zgodna z Konstytucją (np. wyr. SN I PKN 90/98, wyr. SN
III CKN 1089/00, uch. SN III ZP 12/01). Zgodnie z tym poglądem, rozstrzygnięcie
sądu miało być wiążące tylko w rozpoznawanej sprawie.
Z drugiej strony, Trybunał Konstytucyjny od początku stał na
stanowisku, że badanie zgodności ustawy z Konstytucją jest jego wyłączną
domeną, a „bezpośrednie” stosowanie Konstytucji przez sądy oznacza zadawanie
przez nie pytań o konstytucyjność ustawy mającej zastosowanie w rozpoznawanej
sprawie (np. wyr. TK P 4/99, wyr. TK K 18/04).
Pogląd ten opiera się na przyznaniu w Konstytucji
uprawnienia Trybunałowi do orzekania w sprawie zgodności ustaw z Konstytucją
(art. 188 pkt 1) Konstytucji). Pogląd ten nie pomija jednak, że uprawnienie
sądu do przedstawienia pytania prawnego Trybunałowi wynika wprost z art. 193
Konstytucji. W tej sytuacji, przypisywanie art. 8 ust. 2 Konstytucji znaczenia
wynikającego już z treści normy art. 193 jest sprzeczne z zasadami wykładni
tekstów prawnych, które nie pozwalają pozostawiać wykładanej regulacji bez
jakiegokolwiek znaczenia normatywnego. A według opisywanej wykładni, art. 8
ust. 2 nie ma żadnego znaczenia normatywnego.
Tym niemniej, stanowisko Trybunału Konstytucyjnego zostało z
czasem zaakceptowane przez Sąd Najwyższy (zob. np. post. V CKN 1119/00, I CK
291/03). Do wybuchu kryzysu konstytucyjnego niewiele osób dopuszczało możliwość
kolejnej zmiany linii orzeczniczej przez Sąd Najwyższy. A jednak ostatnio Sąd
Najwyższy w dwóch wyrokach postanowił bezpośrednio zastosować przepisy
Konstytucji RP (wyr. V CSK 413/15, wyr. V CSK 377/15). Jako bezpośrednia
przyczyna odstąpienia przez Sąd Najwyższy od zasady „nieingerencji” w sprawy
konstytucyjności ustaw został podany pat wokół Trybunału Konstytucyjnego.
A jednak obecna sytuacja: paraliż Trybunału Konstytucyjnego
i aktywność Sądu Najwyższego mają szerszy wymiar. Wskazuje ona bowiem na
potrzebę szerszego dostępu do kontroli konstytucyjności ustaw. Wydaje się, że
obawy o zdestabilizowanie systemu prawa przez możliwość bezpośredniego
kierowania się normami Konstytucji przez sądy były niezasadne. Ten sam argument
można by bowiem podnosić wobec działalności sądów w ogóle. Świat prawa oparty
na ustawach i umowach pozbawionych kontroli sądowej byłby o wiele pewniejszy.
Ale ile wolności można poświęcić w imię pewności? Może jednak czas
dotychczasowego stosowania Konstytucji okaże się czasem przejściowym: od
niestosowania konstytucji przez sądy przez stosowanie ograniczone do pytań
konstytucyjnych po bezpośrednie stosowanie Konstytucji w rozpoznawanej sprawie.
Gdyby cała kontrola konstytucyjności ustaw nie ogniskowała
się w Trybunale Konstytucyjnym, to może nie byłby takim łakomym kąskiem dla
polityków? Może rozproszenie kontroli konstytucyjności okaże się lepszą
gwarancją praworządności?